A przy tym sukcesem kasowym jest na pewno. "Miami Vice", wyprodukowany przez Universal Pictures, wyreżyserowany przez Michaela Manna i obsadzony przez takie gwiazdy, jak Colin Farrell i Jamie Foxx, tylko w pierwszym tygodniu wyświetlania przyniósł zyski w wysokości około 25,2 miliona dolarów.
Zdołał więc zarobić wystarczająco dużo, by zepchnąć "Piratów" z czołowej pozycji, co nie udało się żadnemu z filmów, które wchodziły na ekrany w ostatnich tygodniach!
Czego dotyczy śledztwo?
A zatem, jeśli zamierzamy powiększyć ten sukces - kilka słów wstępu.
Policjanci Crockett i Tubbs dowiadują się o przecieku, który doprowadził do rzezi dwóch agentów federalnych i zamordowania rodziny informatora. Śledztwo prowadzone przez policjantów wprowadza ich bezpośrednio w świat brutalnych zabójców z Bractwa Arian i sieci przemytniczej chronionej przez światowy biznes.
Podczas polowania na zabójców, partnerzy spotykają wynajmowaną przez kartel, piękną finansistkę kubańsko-chińskiego pochodzenia, Isabellę. Kobietę, która pierze i inwestuje pochodzące z przestępstw pieniądze. Kobieta uwodzi Crocketta, a ten angażując się w fatalny romans, stara się ją ochronić, nie znając do końca jej tożsamości. W tym samym czasie, Tubbs ze stoickim spokojem infiltruje światek przestępczy.
Pracując pod przykrywką, Crockett i Tubbs transportują ładunek narkotyków na południe Florydy, a równocześnie usiłują zidentyfikować ludzi odpowiedzialnych za morderstwo przyjaciół i prowadzą śledztwo wchodząc głęboko w podziemne środowisko przestępcze.
W trakcie wykonywania zadania zaczynają pojawiać się problemy z tożsamością. Partnerzy nie tylko zaczynają zapominać o ewentualnej drodze ewakuacji, ale także o tym, po której stronie prawa powinni się znajdować…
Parę lat minęło...
Zapowiada się ciekawie? No i tak miało być. Choć ci, którzy chcą porównywać ten film z serialem, na pewno będą mieli pewne uwagi. Przede wszystkim film zaczyna się co prawda w Miami Vice, ale potem przenosi się do Ameryki Łacińskiej i to - jak zostało powiedziane - najczęściej nocnej. To jednak nieco inny klimat, nieco inny styl i w związku z tym nieco inny film. Czy to źle? Chyba nie mogło być inaczej. W końcu minęło dwadzieścia lat.