Dla osób nie związanych z oświatą dyskusja na temat szkolnych mundurków może wydawać się śmieszna i całkowicie niezrozumiała. Jednak dyrektorom szkół, odpowiedzialnym za respektowanie ministerialnych przepisów, wcale nie jest do śmiechu. Szczególnie po tym co przeżyli rok temu, gdy na gwałt trzeba było: najpierw uzgodnić z rodzicami i uczniami krój uniformu, a później znaleźć zakład krawiecki gotowy podjąć się ich uszycia. Mało gdzie udało się z tym uporać na czas. W wielu placówkach młodzież zobaczyła swoje obowiązkowe stroje dopiero w październiku. Teraz okazuje się, że ta "nerwówka" była zbyteczna, bo nowy minister edukacji narodowej daje szkołom w tej kwestii wolną rękę. To znaczy mogą podtrzymać obowiązek chodzenia w fartuszkach lub zrezygnować z niego.
Na ten drugi wariant, już jakiś czas temu, zdecydowano się w Przysiersku. - Taka była wola rodziców - podkreśla Stanisława Kuffel, dyrektor tamtejszej podstawówki. - Zresztą przychylam się do niej. Z kilku powodów. Po pierwsze, nie były one zbyt ładne. Po kilkunastu praniach traciły fason, mechaciły, jednym słowem dzieci nie wyglądały w nich zbyt dobrze. Po drugie w naszej szkole nigdy nie było problemów z krzykliwymi strojami, gołymi brzuchami dziewczynek itp. Zarówno dzieci jak i rodzice znają obowiązujące u nas zasady i trzymają się ich. Oczywiście wszyscy, którzy będą mieli taką wolę mogą w dalszym ciągu używać fartuszka.
To co nie przyjęło się w Przysiersku z powodzeniem będzie mieć swoją kontynuację w Nowem. - Nie było w tej sprawie jednomyślności, przynajmniej po stronie uczniów - tłumaczy kulisy debaty na temat przyszłości fartuszka Teresa Raczyńska, zastępca dyrektora Szkoły Podstawowej nr 2 w Nowem. - Pojawiały się na przykład głosy, aby wprowadzić dni bez mundurka, albo w ogóle z nich zrezygnować. Opinia rodziców, przeważająca w tej sprawie była odmienna. Tak więc w naszej szkole nic się nie zmienia. Przynajmniej przez najbliższy rok. Potem być może trzeba będzie się znowu nad tym zastanowić. Tyle, że nie jest to takie proste.
Wiąże się m.in. ze zmianami w statucie szkoły, których muszą dokonać wszystkie palcówki rezygnując z pomysłu byłego ministra edukacji Roman Giertycha.
Czekamy
Z ankiety przeprowadzonej wśród uczniów Gimnazjum nr 1 w Świeciu wynika, że tylko jedna trzecia młodzieży dobrze czuje się w granatowej kamizelce. Reszta nie chce jej nosić w roku szkolnym 2008/09. To istotny głos, choć z pewnością nie przeważający w tym "sporze". Najwięcej do powiedzenia będą mieć rodzice. Póki co, spotkania rozstrzygającego tę kwestię nie było. - Czekamy na uprawomocnienie się rozporządzenia, gdy nie będzie już żadnych wątpliwości co do interpretacji nowych przepisów - tłumaczy Sabina Janiszewska, dyrektor gimnazjum. - Pośpiech nie jest wskazany. Nic się nie stanie jeśli pierwszoklasiści zamówią mundurki dopiero we wrześniu. Zresztą musimy zastanowić się jeszcze nad fasonem. Okazuje się, że można niektóre rzeczy poprawić. Na przykład całkowicie zrezygnować z rękawów.