W 1919 r. rodzina wróciła do Polski i kupili sobie w Wojtalu dom od Niemca.
W 1937 r. pani Marta wyszła za mąż za Maksymiliana Żywickiego. Maksymilian pracował w lesie, a pani Marta urodziła i wychowała w ciężkich wojennych i powojennych latach sześcioro dzieci: dwie córki i czterech synów.
W czasie wojny Niemcy zabrali jej męża i wcielili do niemieckiego wojska. Podczas inwazji wojsk alianckich w Normandii uciekł razem z kolegami Polakami do wojsk alianckich. Walczył w polskiej dywizji dowodzonej przez gen. Maczka.
Marta też walczyła, tyle że o przeżycie - ciężko pracując i lękając się codziennie o życie swoich dzieci. Pewnego dnia przyszli SS-mani i zażądali, by mieszkańcy natychmiast opuścili dom. Pani Marta usłyszała, że jeżeli zostaną, zostaną wywiezieni do obozu.
Uciekli do lasu do Grzybna, gdzie mieli wujka leśniczego. Po wojnie Maksymilian wrócił do rodziny i pracował na kolei.
Państwo Żywiccy byli małżeństwem 59 lat. Doczekali się 13 wnuków, 18 prawnuków i jednej praprawnuczki. W 1996 r. Maksymilian zmarł i pani Marta została sama. Gdy zdrowie i wiek nie pozwalały na samodzielne prowadzenie domu w Wojtalu, zamieszkała u córki Lidii Mollin w Odrach, gdzie otoczona miłością i opieką doczekała stu lat.
Jubilatce życzenia złożyli: burmistrz Marek Jankowski, ks. proboszcz Zbigniew Straszewski, sołtys Zbigniew Wojtala, rada sołecka w Odrach, przedstawicielka urzędu marszałkowskiego, przedstawiciel KRUS-u oraz rodzina i sąsiedzi.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »