Czerszczanie parkują na długo i idą do pracy. Nie muszą się bać

- Dobrze byłoby zrobić taki mały rekonesans tych miejsc - mówił na ostatniej sesji radny Maciej Bruski. - Można było sprawdzić, czy jest jakaś szansa na wymuszenie parkowania w centrum miasta. Czy mamy takie miejsca i czy możemy coś takiego stworzyć?

Burmistrz Jolanta Fierek dopytała, co radny miał na myśli. - Czy chodzi panu radnemu o miejsca dla niepełnosprawnych, bo nie zrozumiałam?
- Myślę o ograniczeniu parkowania w centrum miasta, bo odbywa się to teraz w ten sposób, że samochody są stawiane o siódmej rano i ten samochód znika dopiero po ośmiu czy dwunastu godzinach. Czyli mieszkańcy sobie parkują i idą do pracy. Chodzi mi o wprowadzenie ograniczeń.

- Jeśli są to miejsca publiczne, to nie mamy podstaw, by przegonić kogokolwiek - odpowiedziała burmistrz. - Tam, gdzie są znaki z parkowaniem czasowym, to pojawiają się na placach prywatnych, na przykład przy "Lidlu". Nie mamy podstaw prawnych, aby egzekwować od kogoś, aby usunął pojazd. Ale umówiliśmy się z nauczycielami ze Szkoły nr 3 i parkują na placu manewrowym byłego PKS-u, tak by ul. Batorego udrożnić.

To stanowisko można odczytać także i tak, że nie ma zagrożenia, by w mieście, śladem innych miast (Chojnice, Tuchola), pojawiły się płatne parkingi. - Innymi słowy w Czersku potrzebny jest parking podziemny - zażartowała burmistrz.
Dodajmy, za przedwyborczy pomysł wybudowania takiego parkingu Fierek szeroko skrytykowano.