Czerszczanie zajrzą na stronę i przeczytają akta ze śledztwa w tzw. aferze w MGOPS

Ostatecznej decyzji burmistrz Jolanta Fierek jeszcze nie podjęła, ale wszystko zmierza w tym właśnie kierunku. Mówi, że radca prawny urzędu, którego pytała o sprawę, jest zdania, że teraz po zakończonym prawomocnie śledztwie przysługuje jej takie prawo. Burmistrz skontaktuje się jeszcze jednak z panią mecenas, która była zaangażowana ze strony samorządu w śledztwo.

- Wszystkie dane osobowe oczywiście zakryjemy, chociaż i tak część z nich jest powszechnie znana - mówi „Pomorskiej” Fierek.
Burmistrz mówi nam także, że jeżeli podejmie decyzję na „tak”, to nie zamierza zwlekać z upublicznieniem materiałów. Zresztą, przygotowaniami do opublikowania danych na jej polecenie zajął się już sekretarz.

Przeczytaj także: Przedłużono areszt dla oprawców małego Tomusia z Grudziądza

Burmistrz komentuje prokuratorskie umorzenie po tygodniu. Wcześniej zapoznawała się z jego uzasadnieniem. Jak nam mówi, nie różni się ono znacznie od pierwszego i jest łudząco do niego podobne. Dla przypomnienia, to sąd nakazał wcześniej prokuraturze ponowne „przefiltrowanie” całej sprawy. Wskazał czynności, które mają być zrealizowane.

Wcześniej na naszych łamach przedstawiliśmy m.in. komentarz ze strony opozycji oraz samych zainteresowanych, których dotyczyło zawiadomienie - m.in. dwóch żon - Hanny Jankowskiej (byłego burmistrza Marka Jankowskiego) i Wiesławy Biesek-Talewskiej (byłego sekretarza UM w Czersku Przemysława Bieska-Talewskiego). Bogumiła Ropińska z „Razem Dla Naszej Gminy” twierdzi np., że akcja była polityczna, bo chodziło o zdyskredytowanie rywali politycznych. Biesek-Tale-wski startował w poprzednich wyborach, będzie też ubiegał się o fotel burmistrza w tych nadchodzących. - Boże, ja w 
2015 r. byłam zajęta czymś innym niż myśleniem o nadchodzących kolejnych wyborach - mówi Fierek. - Wtedy też dużo uwagi musiałam poświęcić niestety sądowym rozstrzygnięciom z moim poprzednim pracodawcą, czyli Bankiem Spółdzielczym w Czersku. Politycznego kontekstu w tym nie było wcale.

Co zobaczą czerszczanie, jeżeli zajrzą na www.czersk.pl? Sporo - m.in. umowy, rachunki, konkursy. Jedna z kwestii, którą wytykała Fierek, dotyczyła m.in. tego, czy osoby, za które samorząd płacił terapeutom (m.in. żona Marka Jankowskiego), faktycznie były uzależnione od alkoholu.

W aktach sprawy znalazło się podobno kilkanaście przypadków, kiedy to zainteresowani mieli oświadczyć, że nigdy się nie leczyli. Burmistrz Fierek mówi „Pomorskiej”, w jaki sposób odniosła się do tej kwestii prokurator. Umarzając sprawę, napisała, że ze względu na to,jak bardzo jest to wstydliwa choroba, to nie miały odwagi się do niej przyznać i nie chciały być przez śledczych tak być właśnie identyfikowane.

Fierek chce też upublicznić i to, że zdarzały się miesiące, kiedy terapeuci byli opłacani za usługi, których nie wykonali. Chodzi o miesiące, kiedy wystawiano rachunki, a pacjentów nie było. To nie jest nowa kwestia, była już podnoszona w mediach. Jako echa toczących się spraw w sądzie pracy. Zainteresowani zeznawali, że choć pacjentów nie było, tworzyli wówczas ich grupy. - Plan uchwalony przez radę był jasny, zapłata jest za leczenie - mówi Fierek.