Jak wierni w księdza parafii przeżywali chorobę Ojca Świętego?
- Przede wszystkim w swoich domach. Stawiali świece w oknach. Trwali w milczeniu, zadumie, bez wesołości. Wyczekiwali informacji o zdrowiu Papieża. I wczoraj ona dotarła do nas. Była tak smutna, że nawet nie wiadomo jak ubrać w słowa ten ból i żal, który sprawiła. Ludzie tłumnie zebrali się w kościele. Trwali w ciszy. Pieśni rwały się. Ludzie nie potrafili śpiewać. Nie mogli.
Jak ksiądz przeżył ten czas?
- Bardzo ciężko. Jestem osobą, która łatwo się wzrusza. Na mszach i spotkaniach z wiernymi ograniczyłem się do odczytania oficjalnych komunikatów. Nie mogłem mówić. Łamał mi się głos. Nie byłem w stanie nic powiedzieć. Człowiek czuje się taki mały, kiedy przychodzi czas zmierzenia się z takimi zdarzeniami.
Dlaczego ludzie tak przeżywają śmierć Papieża?
- Papież był zawsze z nami. Bronił nas i wstawiał się za nami. Zwłaszcza w stanie wojennym. Był jak dobry ojciec, pod którego płaszczem można było znaleźć schronienie. Teraz zostaliśmy sami. Osierocił nas. Jeden z kardynałów powiedział, że Papież zostawił olbrzymie dziedzictwo, które trzeba kontynuować. Musimy teraz być odpowiedzialni za to.
Czy spotkał się ksiądz kiedyś z Ojcem Świętym?
- Tak. To był drugi rok pontyfikatu Papieża, czyli rok 80. Byłem z młodzieżą na Oazie w Castel Gandolfo. W ogrodach przy ognisku spotkaliśmy się z Papieżem. Siedział w fotelu wiklinowym. Młodzież u jego stóp. Gwardia papieska w oddali przyglądała się. A my śpiewaliśmy. Modliliśmy się. Był tam też Mieczysław Fogg, znany piosenkarz. Później byłem niedaleko Jana Pawła II w Gdańsku, Poznaniu, Pelplinie, podczas pielgrzymek do naszego kraju.
Czego ksiądz nauczył się od Jana Pawła II?
- Przede wszystkim szacunku dla człowieka. Każdego człowieka. Nauczył mnie też, że to człowiek jest drogą kościoła. Nie idee, nie myśli przewodnie. Tylko człowiek. Rozmawiał:
Człowiek jest drogą
Tomasz Karpiński

Ks. Andrzej Regent
Rozmowa z Andrzejem Regentem księdzem proboszczem z Parafii Rzymsko - Katolickiej pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny w Topolnie.