- Ze strony męża doświadczałam tylko przemocy, tak samo dzieci - mówi, ocierając łzy. - Na dodatek był alkohol. Nie chciałam już uciekać z dziećmi po nocy, powiedziałam, dość. Z domu nie zabrałam nic, wyszłam tak, jak stałam, z najmłodszymi dziećmi. Przez ostatnie cztery lata przeżyłam piekło w domu.
Mąż pani Marii (imię na jej prośbę zmienione) był na jej utrzymaniu. - Bywało, że nawet łyżkę kazał sobie podać - mówi kobieta. - Teraz sprawa o znęcanie jest w sądzie.
Zdesperowana, miała nawet takie myśli, że pewnie Boga nie ma. Odzyskała wiarę, gdy okazało się, że nie jest na świecie sama.
Przyda się wszystko
Gmina Chojnice nie zostawiła kobiety bez pomocy - ma już gdzie mieszkać. Jej losem zainteresowało się też Polskie Stowarzyszenie na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym, bo pani Maria ma syna z zespołem Downa.
- Nawet gdyby go nie było, to też próbowalibyśmy pomóc - mówi Zofia Mayer, szefowa chojnickiego stowarzyszenia. - Potrzeba właściwie wszystkiego, od mebli, po odzież czy opał na zimę. Dzieci są w wieku od siedmiu do trzynastu lat, oprócz syna, dwie córeczki. Apelujemy o każdą formę wsparcia - czy to pieniądze, czy rzeczy, czy węgiel.
Podaruj trochę serca
Kto chciałby pomóc, może to zrobić za pośrednictwem stowarzyszenia. W jego siedzibie, przypomnijmy - na Lichnowskiej, tam, gdzie mieści się Warsztat Terapii Zajęciowej, można wpłacać pieniądze i tam przynosić dary. Wszelkie informacje dodatkowe pod nr. tel. 052 396 17 50.