Mąż wierzy w niewinność swej małżonki. Chce bronić jej dobrego imienia.
Przypomnijmy, że po anonimowym zgłoszeniu o nietrzeźwej lekarce, do przychodni w Gębicach przyjechali policjanci. W chwili zatrzymania miała około 0,25 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Na komisariacie w Mogilnie, gdzie ją przewieziono, alkomat wykazał już 0,6 promila. Policjanci uznali, że narażając pacjentów na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia popełniła przestępstwo. Grozi jej nawet do 3 lat wiezienia.
Wyciągnął rękę do chorej
Anna S. była kontraktowym pracownikiem mogileńskiej służby zdrowia. Dyrektor Jerzy Kriger, rozwiązał z nią umowę ze skutkiem natychmiastowym. Napisał, że decyzję taką podjął po tym, jak otrzymał od niej informację, że "świadczyła usługi zdrowotne będąc pod wpływem alkoholu". - Nie mogłem podjąć innej decyzji. Półtora roku temu miała podobny przypadek - mówi dyrektor Kriger. Policjanci naszli ją w przychodni. Była nietrzeźwa. Miała wówczas ponad promil w wydychanym powietrzu. - _Na jakiś czas była odsunięta od pracy. Alkoholizm to choroba, jak każda. Wyciągnąłem więc rękę do chorego. Po sprawie w sądzie podpisaliśmy z nią kolejną umowę, jednak na znacznie bardziej niekorzystnych warunkach - _tłumaczy dyrektor.
Mąż Anny S., Tadeusz, przyznaje, że małżonka w przeszłości miała problem alkoholowy. Przyznaje, że to już drugi raz, gdy weszła w konflikt z prawem. Tym razem jest jednak przekonany, że policja jest w błędzie. Będzie się starał udowodnić niewinność małżonki.
Aceton w wydechu
Najpierw jednak żona musi opuścić szpital. Trafiła tam kilka godzin po wizycie w komisariacie. Była w przychodni, kiedy przyjechał do niej dyrektor Kriger. Gdy ją zobaczył, zalecił zbadać poziom cukru. Okazało się, że poziom ten był bardzo wysoki. Wezwano karetkę i przewieziono ją do szpitala. Badania potwierdziły, że wysoki poziom cukru wywołał duże zakwaszenie organizmu. W wydychanym powietrzu pojawił się aceton. - _Był wyraźnie wyczuwalny - _mówi dyrektor.
W internecie można znaleźć wiele opisów sytuacji, w których alkomat nie rozróżnił alkoholu od acetonu, który pojawia się w wydychanym powietrzu, między innymi u cukrzyków i ludzi, którzy dłuższy czas się odchudzają. Pan Tadeusz utrzymuje, że z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia również w przypadku jego żony. Twierdzi, że Anna S. już od kilku dni źle się czuła. - _W dniu, w którym pojawiła się u niej policja, była w fatalnym stanie. Niejeden mógł stwierdzić, że moja żona jest pijana. Miała bełkotliwą mowę. Nie potrafiła utrzymać równowagi. Tak nie zachowuje się człowiek, który wypił pięćdziesiątkę wódki, ale całą butelkę. Gdyby tak właśnie było, alkomat wykazałby więcej niż 0,6 promila - _mówi.
Biegli ustalą
Dyrektor Kriger nie chce wypowiadać się na temat tego, czy alkomat może pomylić alkohol z acetonem. Diabetolog, z którym rozmawialiśmy, również nie ma takiej pewności. Tomasz Rybczyński powiedział nam, że dla policji wiążący jest wydruk z alkomatu, który w tym przypadku wykazał zawartość alkoholu. O ewentualnej pomyłce urządzenia nie chce mówić. To już najprawdopodobniej ustalą biegli, gdy sprawę będzie rozpatrywał sąd. Aktualnie Anna S. przebywa w szpitalu. Jej stan nie jest najlepszy.