- W rzeźni praca jest do późnych godzin wieczornych - mówił na sesji. - Jest hałas, są brzydkie zapachy. To wszystko przez ubojnię, która pracuje nawet w soboty. Wnętrzności i krew zostaje w zakładzie na weekend, tak iż później śmierdzi. Tak nie może być. Ludzie idą w niedzielę do kościoła.
Romuald Gierszewski, rolnik, zareagował gwałtownie. Był oburzony, że Kiersznicki, który od lat reprezentuje środowisko rolnicze, teraz działa na jego niekorzyść, co może się zakończyć zamknięciem rzeźni. Interwencję radnego odebrał jako atak na miejsca pracy i być albo nie być PSS "Społem". - Ta rzeźnia jest od 140 lat, a 40 czy 50 lat temu mógł pan swój dom wybudować gdzie indziej. Chce pan, by rolnicy patrzyli na pana z boku? - mówił.
Ryszard Tecław stwierdził, że zapach jest całkowicie zniwelowany. - Jeżeli coś jest, to raz w roku - mówił. - Wnętrzności są zamrożone. Trzy razy w tygodniu są wywożone w kontenerze-chłodni.
Kiersznicki poczuł się jak persona non grata. - Ja sobie tego z palca nie wyssałem - tłumaczył. - Po co od soboty te wnętrzności są przechowywane?
Burmistrz Tadeusz Kowalski uciął dyskusję, obiecując "subtelnie i delikatnie rozeznać temat".
- Nie interweniowałem w swoim imieniu, bo do tego zapachu jestem przyzwyczajony - mówi "Pomorskiej" Kiersznicki. - Sam przecież hodowałem kiedyś świnie. Ale przecież sąsiedzi oczekiwali ode mnie pomocy. Już po sesji pytano mnie, czy aby na pewno zgłosiłem sprawę.
Zdaniem Kiersznickiego problemu by nie było, gdyby w soboty nie prowadzono uboju. - Ludzie wietrzą mieszkania, pracują w ogródku, wieszają pranie i takie zapachy nie są im rękę - zauważył.
Krystyna Klunder, prezeska PSS "Społem", zaprzecza jakoby zapachy były skutkiem magazynowania wnętrzności świń przez weekend. - Wymogi higieniczno-sanitarne są spełnione - mówi. - Gdy zwierzęta idą do uboju, pomieszczenia są sprzątane. Zapachy mają związek wyłącznie z przewozem świń, bo wnętrzności są zamrażane.
Czytaj e-wydanie »