-Centrum Solca Kujawskiego. Ulica 23 Stycznia. Sto metrów do ratusza w jedną stronę i tyle samo w drugą do tunelu, którego budowa właśnie się kończy. Między ratuszem a tunelem stary czynszowy dom pod numerem 30, i drugi pod 28. W tym pierwszym na parterze, od strony podwórka, mieszka Krystyna Gachowska z 90-letnią schorowaną matką.
- Jestem warszawianką. A warszawianka, także córka warszawianki, żadnej władzy ani siostrzyczek zakonnych się nie boi! - mówi przykuta do łóżka kobieta. - Bo jak szanować władzę, która za nic ma starych ludzi?! Nie mieszkam tu od wczoraj, ale od roku 1948. Moja córka od 63 lat. Krysia tu się urodziła.
I kobieta przypomina historię tego domu. Należał do Niemca, dentysty Paula Czarneckiego. Jej córka wyciąga z szuflady pożółkłe zdjęcie dawnego właściciela z żoną i córeczką. Nikt nie wie, co się z nimi stało. Należał do nich także ogród. Połać ziemi w kwartale ulic, między 23 Stycznia a Bohaterów Września. Przy Bohaterów dawno temu mieszkała Amerykanka, która tam, w ogrodzie tak pięknie śpiewała po angielsku...
Ale to pamięta już niewielu mieszkańców domu nr 30. A na pewno pan Kruk, sąsiad spod numeru 28, ale zmarło mu się 26 marca tego roku. - Niewiele nas starych mieszkańców tu zostało - mówi Krystyna Gachowska. - Przeważają dziś młodzi. A im chyba wszystko jedno, czy za oknem jest ogród, czy go nie ma.
- Drzew już nie ma, a owoce są - mówi pani Krystyna. I przynosi z kuchni siatki z resztkami jabłek i gruszek. - Nie zdążyły dojrzeć, ale zerwałam i kompoty gotuję - mówi. - Na pamiątkę po tych naszych drzewach. Tam rosła stuletnia szczecinka, bardzo stara odmiana jabłoni. Śladu po niej nie ma. Jak cięli, to płakałyśmy wszystkie. Tylko dwa orzechy sobie siostrzyczki zostawiły.
Każdy miał w tym ogrodzie swój kawałek. Jakieś drzewka, ławeczki, stoliczki. - Pamiętam, że mój ojciec sadził tu kartofle - wspomina pani Krystyna. - I posadził śliwę. Po latach jednak pijacy zaczęli traktować te nasze ogródki jako miejsce bezpańskie, do którego można rzucić a to butelkę, a to inne śmieci. Chyba z zazdrości, że mamy ogródki. Ile się człowiek nasprzątał, żeby to jakoś wyglądało...
W zeszłym roku, wiosną, zdenerwowałam się i napisałam do Urzędu Miasta, że przestanę płacić za dzierżawę ogrodu, jeśli ci z bloku nie przestaną śmiecić. Po 30 złotych za kwartał. Prosiłam o pomoc policję, spółdzielnię mieszkaniową, burmistrza. Nie pomogło. Pijacy śmiecili dalej. Również dzieci z bloków. Czy siostrzyczkom też będą wrzucać śmieci?
Bo władze gminy Solec odebrały mieszkańcom domu nr 28 i 30 dzierżawione przez nich działeczki i przekazały w dzierżawę zakonnicom ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Bogurodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej, które po drugiej stronie ogrodów, przy ulicy Bohaterów Września, prowadzą od lat przedszkole.
Siostry są w Solcu Kujawskim od roku 1923. W roku 1986 kupiły od prywatnego właściciela dom przy ul. Bohaterów Września 11, rozbudowały go i po latach otworzyły niepubliczne przedszkole. - Bardzo dobre przedszkole - chwalą placówkę napotkane na ul. 23 Stycznia młode matki z dziećmi. Dobrze, że siostry chcą je rozbudować. Będzie łatwiej o miejsce dla dzieci w naszym Solcu.
- Półtora roku temu gruchnęło, że siostrzyczki chcą rozbudować to przedszkole - mówią w domu nr 30. - I że będzie im potrzebny ogród.
- Siostry odwiedzały mieszkańców bloku i prosiły o zgodę na rozbudowę swej ochronki - mówi Janina Mruk. - Ludzie podpisywali. Ale teraz otworzyły im się oczy. Bo nagle okazało się, że przed ich oknami stanie budynek wysoki na dwanaście metrów. Ci z parteru czy pierwszego piętra jaki będą mieli widok z okna czy balkonu? Ale żeby postawić taki budynek, trzeba było najpierw zabrać ludziom te ogrody. To skandaliczne zachowanie naszych władz. Siostrzyczki biorą ogród w dzierżawę, a potem wykupią za 10 procent wartości ziemi. O tym już się w naszym mieście głośno mówi.
- Dlaczego nam nie pozwolono wykupić? - pyta pani Krystyna. - Dlaczego nie mogliśmy skorzystać z prawa pierwokupu? Nie dość tego, dwie rodziny z domu nr 28 jesienią zeszłego roku wzięły w tym ogrodzie po kawałku ziemi, w dzierżawę na trzy lata, ogrodzili sobie teren, a teraz im ratusz wypowiedział dzierżawę i puścił w dzierżawę siostrom. Czy tak może być?!
Jedna z pań z budynku 28 nie chciała ze mną rozmawiać, drugiej nie zastałem w domu. Ale fakt zerwania dzierżawy z rodzinami z ul. 23 Stycznia 28 potwierdziła mi wiceburmistrz Barbara Białkowska.
- Siostrom służebniczkom służy władza Solca - spuentował mąż pani Janiny. A pani Janina dodała: - Miasto przez budowę tunelu ma kłopoty finansowe. Ale czy w tej sytuacji może za 10 procent wartości sprzedać siostrom grunty w centrum miasta? Pewnie tak. I sprzeda. A przecież prowadząc przedszkole są jak każda inna tego typu prywatna placówka przedsiębiorstwem. Czy innym prywatnym firmom też sprzedaje się grunty za 10 procent wartości?
- To są tereny gminne - tłumaczy wiceburmistrz Barbara Białkowska. - Wystąpiły o nie siostry z przeznaczeniem na plac zabaw dla dzieci i rozbudowę przedszkola. Gdybyśmy nie przekazały siostrom tych gruntów, nie byłoby możliwości rozbudowy placówki. A więc nie przybyłoby tam potrzebnych w Solcu miejsc w przedszkolach. Rozwiązujemy w ten sposób bardzo ważne zadanie społeczne i odpowiadamy na oczekiwania mieszkańców. To zgodne jest ze strategią rozwoju Solca Kujawskiego.
Siostry na razie ten teren dzierżawią i będą mogły przy zakupie skorzystać z bonifikaty sięgającej do 90 procent. Tak stanowi prawo. Dodam jeszcze, że ten teren od dawna był przewidziany - najpierw jako teren rekreacyjny w centrum miasta, teraz jako plac zabaw i miejsce rozbudowy tak potrzebnego w Solcu przedszkola.
Obiekt, który siostry postawią w dawnym ogrodzie, przed blokiem, będzie miał 500 metrów kwadratowych powierzchni i 12 metrów wysokości. Mają już decyzję o warunkach zabudowy. Zdaniem pani wiceburmistrz dzierżawcom ogrodów z ul. 23 Stycznia 28 i 30 nie przysługiwało prawo pierwokupu. - Te tereny były w tymczasowej dzierżawie - powiedziała wiceburmistrz Białkowska.
Siostra z przedszkola odesłała mnie do Domu Generalnego zakonu w Dębicy. Kiedy wspomniałem o drzewach, że można było poczekać, aż dojrzeją owoce, usłyszałem: - A widział pan, co to były za marne drzewa? To nie był żaden piękny sad...
Czytaj e-wydanie »