O nietypowym zjawisku powiadomili nas pasażerowie Żany, prywatnego przewoźnika z Warlubia. Jego autobusy kursują na trasach Grudziądz - Nowe i Grudziądz - Świecie. - Pan około sześćdziesiątki jest za każdym razem w busie, gdy do niego wsiadam - mówi Czytelnik ze Świecia. - Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby jeździł o tej samej porze. Ale ja pracuję na trzy zmiany, więc dojeżdżam do Grudziądza o różnych godzinach. I zawsze jest ten pan. Mniej więcej od trzech tygodni.
Czy policja może go sprawdzić?
Nie tylko jest w autobusie. Rzecz w tym, że dużo notuje. - Jakby był kontrolerem - uściśla Czytelnik. - Rejestruje wsiadających pasażerów, uważnie się wszystkim przygląda. Szczerze mówiąc, zaniepokoiło mnie to. Może on kogoś śledzi? Czy policja może go sprawdzić i czy jest sens im to zgłaszać, skoro tak naprawdę ten człowiek nie zrobił nic złego?
Marek Rydzewski, rzecznik prasowy policjantów ze Świecia mówi, że nic nie stoi na przeszkodzi, żeby sprawdzili tożsamość podejrzanego pasażera. - W każdej chwili - zapewnia.
O mały włos wnioskował o to sam przewoźnik, który miał sygnały w sprawie nietypowego klienta. - Zalicza wszystkie kursy między Grudziądzem a Świeciem. Kierowcy szybko to zauważyli. Mówią, że zawsze kupuje ulgowy bilet na legitymację emeryta-rencisty i uważnie się wszystkim przygląda - uzupełnia Jerzy Gburczyk, pełnomocnik Żany. Mówi też, że zaniepokojony przejechał się swoim autobusem w charakterze pasażera. - Potwierdziły się wszystkie informacje, więc podszedłem do tego pana i zapytałem grzecznie, o co mu chodzi - relacjonuje Gburczyk. W odpowiedzi usłyszał: "Mam swój cel i będę tak jeździł aż dopnę swego." - Przypomniałem temu panu, że ten cel trochę go kosztuje, bo tylko za 10 dni musi zapłacić 480 zł - podlicza Gburczyk. Wtedy usłyszał, że koszty codziennych podróży pokrywa starszemu panu pracodawca. - W tym momencie zrezygnowałem z zawiadamiania policji. Pojąłem, że pewnie konkurencja nas podgląda - wyjaśnia Gburczyk.
To normalne
Konkurencja, czyli PKS. - Nie potwierdzam, nie zaprzeczam - komentuje Włodzimierz Oborski, kierownik PKS w Świeciu. - My też przeżywaliśmy podobne historie. Wiedzieliśmy, że konkurencja jeździ z nami i ustala, o której dokładnie wejść nam w trasę. Było też tak, że dzień w dzień na przystanku w Przechowie jakiś mężczyzna notował, ilu ludzi z niego zabieramy. Mówi się trudno, takie sytuacje się zdarzają, są normalne.