Narodowy Fundusz Zdrowia po naszym sobotnim artykule “Daria zmarła, bo zabrakło miejsca w szpitalu?" w trybie pilnym wyjaśni przyczyny tragedii. Przedstawiciele bydgoskiego oddziału NFZ być może jeszcze dziś spotkają się z wojewódzkim konsultantem ds. anestezjologii i intensywnej terapii.
Poczuła się źle
Przypomnijmy: 18-letnia Daria mająca zespół Downa, mieszkała w Domu Pomocy Społecznej "Słoneczko" w Bydgoszczy.
8 marca, w piątek, nagle źle się poczuła. Z wysoką gorączką i problemami z oddychaniem trafiła do szpitala przy ul. Seminaryjnej. Lekarz zdecydował, że pacjentka musi zostać na oddziale intensywnej terapii. Ale w lecznicy zabrakło miejsc na "intensywnej". Żaden inny bydgoski szpital też nie przyjął Darii. Wolne łóżko znalazło się dopiero w Chełmnie. Dziewczynka została przewieziona tam karetką na sygnale. W Chełmnie jednak zmarła. W piątek, 15 marca, ją pochowano.
Czy udałoby się uratować nastolatkę, gdyby pomoc nadeszła na miejscu, w Bydgoszczy? To wyjaśni postępowanie NFZ.
Sobotni materiał o śmierci Darii przeczytasz tu: Daria zmarła, bo zabrakło miejsca w szpitalu?
Dyrekcja Kujawsko-Pomorskiego Centrum Pulmonologii przy ul. Seminaryjnej, do którego 18-latka trafiła najpierw, nie ma sobie nic do zarzucenia. - Nie możemy przyjąć pacjenta, skoro nie mamy wolnych miejsc na oddziale intensywnej terapii - tłumaczył w piątek Lech Reichelt, wicedyrektor szpitala. W innych bydgoskich lecznicach twierdzili podobnie.
- To nie do uwierzenia! - dziwił się w piątek Jan Raszeja, rzecznik kujawsko-pomorskiego NFZ. - Jak to możliwe, że w takim dużym mieście nigdzie nie było miejsca dla dziecka?
Rodziny osób niepełnosprawnych przyznają, że mają przeważnie złe doświadczenia związane z przychodniami i szpitalami. - Z synem na wózku inwalidzkim jeździłam do lekarza. Czekaliśmy przed gabinetem godzinę, żeby się dowiedzieć, że pan doktor nas nie przyjmie, bo nie ma miejsc. Odsyłał do następnego lekarza - mówi Iwona Hartwich. Jej 18-letni Kuba ma dziecięce porażenie mózgowe.
Poza kolejnością
Pani Iwona znalazła na to sposób: - Wywalczyłam u dyrekcji przychodni wydanie oświadczenia. W dokumencie jest napisane, że syn w razie choroby ma prawo zostać przyjęty poza kolejnością - mówi torunianka. - W przypadku Darii takiego dokumentu pewnie zabrakło.
Ta sytuacja powinna się wkrótce zmienić. - Staramy się o utworzenie w Bydgoszczy centrum genetycznego - zapowiada Piotr Częstochowski, działacz społeczny z Bydgoszczy, tata 12-latki z zespołem Downa. - To byłaby pierwsza taka placówka w województwie. Działałby tam ośrodek informacyjno-konsultacyjny dla rodzin, których krewni mają wady genetyczne, np. zespół Downa. Dyżurowaliby lekarze różnych specjalności. Wszystko w jednym miejscu. Nie doszłoby do przypadku, że dla pacjenta brakuje łóżka. Złożyliśmy wniosek o wpisanie tej inwestycji do strategii województwa.
Czytaj e-wydanie »