Sprawa dotyczy 3-latków z 25-osobowej grupy „Biedronka”. Burmistrz Waldemar Stupałkowski potwierdza, że rodzice złożyli taką skargę i doszło z nimi do kilku spotkań. - Część zarzutów nie potwierdziła się, ale niektóre owszem – mówi burmistrz. Rodzice twierdzą, że nauczycielka nadmiernie dyscyplinuje dzieci, zamyka je w ciemnej łazience i używa wobec nich przemocy i wulgaryzmów. Dowodem ostatniego zarzutu ma być nagranie, sugerujące, że dziecko zna niecenzuralne słowo od pani z przedszkola. Powołując się na opinię pracowników poradni psychologiczno-pedagogicznej i wyjaśnienia wszystkich opiekunów dyrektor sępoleńskiej oświaty Marek Tymecki twierdzi, że to nieprawda.
- Czynności sprawdzające przeprowadzone przez gminę potwierdziły w części te zarzuty. W żadnym wypadku w przedszkolu nie dochodziło do krzyków, przemocy, ani używania wulgaryzmów – odpiera. - Dziecko nie zostało celowo zamknięte w łazience. Drzwi były uchylone, a nauczycielka po prostu za szybko zgasiła światło, gdy maluch mył jeszcze ręce. Została upomniana i przyznała, że popełniła błąd. Pozostałe zarzuty są nieprawdziwe – mówi Tymecki.
Zobacz też:
Wirusy zamykają coraz więcej drzwi
Placówka ma oddziały integracyjne. Rodzice dziecka z niepełnosprawnościami wytknęli pracownikom, że jej pociecha chodzi cały dzień w niezmienionym pampersie. - Owszem, zdarzył się taki wypadek. Rodzice pomimo próśb nie dostarczyli pampersów, a muszą być one specjalistyczne. Wprowadziliśmy zmiany i zakupiliśmy takie na zapas. Wdrożone też zostały inne zmiany metod pracy przedszkola. To dotyczy na przykład tego, że woźna oddziałowa zmywa podłogę, gdy dzieci zbierają się do wyjścia. Z naszej strony należą się przeprosiny – wyjaśnia dyrektor. Informuje też, że kuratorium akceptuje działania podjęte przez samorząd.
Sprawa nadal jednak nie jest zakończona. Dyrektorka przedszkola nie odpowiada na nasze telefony. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że rodzice chcą sprawę skierować do prokuratury.
