Czytelnik niezwykle obrazowo opisuje wydarzenia, których miał być świadkiem w świeckiej kręgielni, w minioną sobotę. - Wszedłem, a tam przy stolikach 14 i 16-latki popijają drinki, piwo w dzbankach. Szok! Wychodząc spotkałem chłopca, którego wcześniej prowadziły koleżanki - czytamy w mailu kierowanym do naszej redakcji. - Idąc obijał się o stoliki. To co tam się wyprawia w sobotnie wieczory, nie mieści się w głowie. Dodam, że byłem tam dwa tygodnie wcześniej i było identycznie.
Ponieważ Czytelnik uznał, że ewidentnie łamane jest prawo, powiadomił policję, aby ta przeprowadziła kontrolę i wyciągnęła konsekwencje w stosunku do odpowiedzialnych za ten stan.
Niczego nie znaleźli
Marek Rydzewski, rzecznik KPP w Świeciu potwierdza, że w kręgielni pojawili się funkcjonariusze, aby sprawdzić prawdziwość zarzutów. - Wyłowili z tłumu najmłodziej wyglądające osoby i żadna z nich nie miała mniej jak 17 lat - relacjonuje. - W dodatku wszyscy byli trzeźwi. Zgłaszający sprawę nie zgodził się na to, aby chociaż spróbować opisać, jak wyglądali podejrzani nastolatkowie. Bez takiej pomocy nie można nic zrobić. Kontrolowanie 150 osób bawiących się w lokalu nie wchodzi w rachubę.
Fakt, że miała miejsce policyjna interwencja potwierdza również właściciel Bowling Planet. - Tego wieczoru dwukrotnie pojawili się policjanci, raz nawet w strojach cywilnych, ale nie znaleźli ani jednej osoby nieletniej pijącej alkohol - zapewnia Klaudiusz Sikorski. - Nie mogli. Nigdy nie sprzedajmy piwa dzieciom. Co więcej, nie ma możliwości, aby na sali, po godzinie 22, można było spotkać kogoś poniżej 16 roku życia.
Sikorski przekonuje, że nie ma nic do ukrycia. - W lokalu jest sześć kamer, jedna z nich skierowana jest na bar i w razie wątpliwości można sprawdzić, czy któryś z barmanów złamał prawo. Jestem pewien, że nie.
Zamknę tę budę
Jednocześnie snuje on domysły, kto stoi za oskarżeniami, które się nie potwierdziły. - Od dawna jestem skłócony z niektórymi mieszkańcami bloku stojącego vis a vis hali sportowej, skarżącymi się na hałasy, za które oczywiście mnie obwiniają - przyznaje. - Pewien mężczyzna powiedział mi wprost: "Zamknę ci tę budę". Nie wykluczam też konkurencji. U mnie w weekendy są tłumy, a w innym, popularnym lokalu, ludzi bywa coraz mniej.