https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy wołowina w naszym regionie miała w sobie coś z konia?

(LT)
Inspektorzy jakości handlowej rozpoczęli kontrole w kujawsko-pomorskich zakładach, które używają mięsa wołowego.
Inspektorzy jakości handlowej rozpoczęli kontrole w kujawsko-pomorskich zakładach, które używają mięsa wołowego. Anatol Chomicz/poranny.pl
Inspektorzy jakości handlowej rozpoczęli kontrole w kujawsko-pomorskich zakładach, które używają mięsa wołowego. To efekt afery z koniną, która zatacza coraz szersze kręgi.

Słyszałam o koninie dodawanej do wołowiny - mówi Alina Czubachowska, która w bydgoskim sklepie kupowała wędliny. - W wielu kiełbasach jest mięso wołowe i wolę nie myśleć co jeszcze. I tak muszę coś kupić.

- Rozpoczynamy pobieranie próbek, które pojadą do laboratorium w Kielcach - powiedział Marek Szczygielski, kujawsko-pomorski wojewódzki inspektor jakości handlowej. - Miejsca kontroli wybieramy na zasadzie analizy ryzyka. Odwiedzamy zakłady, w których używają mielonego mięsa wołowego. W Kujawsko-Pomorskiem takich zakładów jest kilkanaście. Inspektorzy sprawdzą, czy doszło do zafałszowania wołowiny mięsem końskim.
Z kolei Inspekcja Weterynaryjna będzie pobierała dodatkowo próby mięsa końskiego, by sprawdzić, czy nie znajduje się w nim fenylobutazon. To lek przeciwzapalny i przeciwbólowy. Podawany jest on np. koniom (często sportowym), które mają problemy ze stawami. Mięso leczonych nim zwierząt nie powinno trafić do spożycia. Bywało jednak, że w Europie Zachodniej - zamiast do utylizacji - konina wędrowała na rynek.

- Pod tym kątem koninę sprawdzamy podczas rutynowych kontroli - tłumaczy Krzysztof Jażdżewski, zastępca głównego lekarza weterynarii. - Dotąd nie wykryliśmy w próbkach tej substancji. W Polsce do uboju trafiają głównie konie zimnokrwiste, a nie te biorące udział w gonitwach, czy grze polo. Rynek koni sportowych to przede wszystkim USA, Wielka Brytania, Francja.

Dotąd na Kujawach i Pomorzu nie wykryto zafałszowanego mięsa. Wyniki badań próbek wołowiny poznamy w połowie przyszłego tygodnia. - Niektórzy klienci sobie z tej afery żartują - mówi Małgorzata Rydzewska, właścicielka sklepu mięsnego w Solcu Kujawskim. - Na życzenie kupującego mielimy wołowinę na miejscu, więc nie ma obaw, ale żartobliwe uwagi się zdarzają. Jednak im więcej afer z żywnością, tym częściej klienci nie zwracają na nie uwagi.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska