Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Biblioteka wydaje się mieć kolejną misję. Grażyna Kędzierska, dyrektorka Biblioteki Publicznej im. Jarosława Iwaszkiewicza, mówi: - Naszą rolą jest edukować, uczyć dialogu i dyskusji.
Delegatura IPN, przekazując placówce książkę „Śladami zbrodni”, wytknęła jej, że na stronie internetowej biblioteki korekty wymaga zdanie o odzyskaniu niepodległości w 1945. Dyrektorka nie zamierza nic zmieniać - nie będzie poprawki na 1989 r. I przytacza przesłanie Tadeusza Mazowieckiego, że, owszem, można się róźnić, ale przy tym szanować. Nie - nienawidzić. To w kontekście tego, co w internecie, bo Kędzierska jest przerażona wpisami internautów. Ta dyskusja rozgorzała na dobre. Także po informacji na temat patrona Jarosława Iwaszkiewicza. Wiadomo, Iwaszkiewicz był gejem. Dwóch starszych, wiekowych panów wystąpiło o zmianę nazwy patrona. Media podchwyciły newsa i zawrzało. Fala hejtu. Kędzierska podkreśla, że docierają do niej liczne głosy wsparcia i zrozumienia, więc owe pomyje nie są dla niej tożsame z opiniami sępolan.
A nazwisk seniorów nie poda. Faktycznie było tak, że po tekście w „Polityce” i książce Anny Król „Iwaszkiewicz intymnie” mówili „że wstyd, należy zmienić patrona, bo gej to gorzej nawet niż lesbijka”. Tyle że już w 1984 r. była znana jego orientacja, bo Iwaszkiewicz jej nie krył - dowodem„Dzienniki”. - Tak, pisarz miał różne kwieciste zachowania - mówi Kędzierska. - Ale to jałowa dyskusja. Ważna jest literatura, nie partnerzy seksualni pisarzy.
Podobno jej rozmówcy to zrozumieli. A Kędzierska podkreśla, że podziały polityczne i to, jak się dziś do siebie odnosimy, jest wyzwaniem. Trzeba uczyć dialogu i umiejętności słuchania. Bo poglądy zostają, ale warto dochodzić do kompromisu. A o Iwaszkiewiczu w sierpniu opowie jego prawnuczka Ludwika Włodek, dziennikarka i pisarka.