
Święty Mikołaj to ktoś magiczny w życiu dzieci. Istnieje, cz...
- Nie byłeś faworytem turnieju zawodników do lat 21 podczas bydgoskiej gali. Tymczasem wygrałeś trzy walki. Która była najtrudniejsza?
- Bez wątpienia druga, z kolegą z klubu Karolem Jankowskim. Przegrywałem ją.
- Było dramatycznie, bo... znokautowałeś go kopnięciem na głowę, a medycy nie mogli Karola docucić przez kilka minut. Co sobie wtedy myślałeś?
- To się zdarza w ringu, ale na pewno nie było zamierzone. Martwiłem się, chciałem żeby szybko odzyskał świadomość. Na szczęście to twardziel, po kilku minutach rozmawialiśmy, przybiliśmy piątki.
- Pozostałe walki były łatwe?
- Łatwe nie były, ale wygrałem je raczej pewnie. Byłem dobrze przygotowany do turnieju, ciężko trenowałem z trenerem Łukaszem Rambalskim. Zresztą przydaje się doświadczenie.
- W sumie jesteś jednym z bardziej utytułowanych młodych zawodników w teamie. Ile medali masz na koncie?
- Byłem dwa razy mistrzem Polski juniorów w muay thai, mistrzem w K-1, zająłem drugie miejsce w międzynarodowym Pucharze Polski seniorów w low kicku, wygrałem walkę na zawodowej gali "Winner Punch" w Bydgoszczy, a ostatnio zdobyłem brąz w MP w low kicku.
- Zwycięzca turnieju podczas gali "Hunters Night" ma być promowany. Co to oznacza?
- Nie znam szczegółów, ale na pewno nie będę najważniejszy w naszym klubie (śmiech).
- Wiążesz plany na przyszłość z kickboxingiem?
- Oczywiście. Niemal cały swój czas poświęcam treningom i walkom. Chciałbym w ten sposób zarabiać na życie. Nie przez całe, ale na pewno w najbliższych latach.
- Co robisz poza sportem?
- Kończę liceum i zdaję maturę. Czekam właśnie na wyniki, ale jestem dobrej myśli. Nie wiem jeszcze, czy pójdę na studia czy może wyjadę za granicę, aby walczyć...