Na ławie oskarżonych zasiada pięć osób, w tym trzech byłych policjantów z Bydgoszczy. Najpoważniejsze zarzuty przedstawiono Maciejowi J., który kiedyś pracował w biurze spraw wewnętrznych Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy, a wcześniej w komendzie miejskiej oraz Markowi J., z wojewódzkiej "drogówki" i oczywiście rzekomemu zleceniodawcy - Henrykowi M., ps. Lewatywa, kiedyś prężnie działającemu w mieście gangsterowi, współpracującemu z grupą Pruszkowską.
Koronnym świadkiem oskarżenia jest Dariusz S., ps. Szramka, kiedyś prawa ręka Henryka M. Na polecenie bossa "Szramka" miał korumpować policjantów.
Prokuratura twierdzi, że współpracownik "Lewatywy" wręczył Maciejowi J. kilkanaście tysięcy złotych za informacje ze śledztwa, toczącego się przeciwko Henrykowi M. Chodziło o wielomilionowe wyłudzenia kredytów samochodowych.
Marek J. pracował w wydziale ruchu drogowego KWP. Dariusz S. zeznał, że funkcjonariusz latami brał pieniądze za tuszowanie wykroczeń drogowych kompanów "Lewatywy". Likwidował punkty karne i zwracał odebrane prawa jazdy.
Na wtorkową rozprawę nie stawił się domniemany chlebodawca policjantów. Przywieziono za to "Szramkę" w asyście zamaskowanej grupy antyterrorystycznej i policjantów z Bydgoszczy z wykrywaczami metali i bronią maszynową.
- Zaangażowano w to przesłuchanie sporo środków. To kosztowna akcja - mówił sędzia Andrzej Bauza.
Pytania zadawali Dariuszowi S. obrońcy i oskarżeni. Część z nich sąd musiał uchylić. Pozostałe dotyczyły szczegółów. "Szramka" zeznał m.in., że z policjantami kontaktował się z telefonów komórkowych wykupionych na podstawione osoby. Przyjeżdżał też do "drogówki"przy ulicy Iławskiej. Były i rewizyty. Marek J. miał kilka razy przyjechać po alkohol do hurtowni Dariusza S.
Obrońca Macieja J. i sam oskarżony sugerowali, że "Szramka" chciał pogrążyć byłego policjanta z zemsty.
- O wiele bardziej nie po drodze miałem z innym policjantem. Nie układałbym się i nie jeździłbym z nim po burdelach, żeby później go sprzedać - stwierdził S., który jest od jakiegoś czasu pilnie strzeżony i ukrywany przez policję. - Wiem, że w Bydgoszczy wydano na mnie wyrok śmierci - powiedział we wtorek.