Przez ponad 9 lat w "Gniewkoramie" pracował społecznie. W końcu powierzono mu funkcję redaktora naczelnego tego samorządowego pisma. Jego obowiązki w ośrodku kultury się zwiększyły. Zwiększyła się więc i pensja - z 1300 zł do 1700 zł netto.
15 kwietnia wrócił po miesięcznym zwolnieniu lekarskim. 6 dni później dowiedział się od dyrektor MGOKSiR-u Joanny Kowalskiej, że nie jest już redaktorem naczelnym, a jego pensja została obniżona o 400 zł. Do dziś nie wie, dlaczego tak się stało.
- Nie godzę się z opinią, że "Gniewkorama" pod moim przewodnictwem prezentowała niski poziom, którą da się słyszeć z nieoficjalnych informacji znajomych. Podobno jest to powód mojego rozstania z gazetą - pisze na naszej MM-ce Dawid Rogalski.
Nam tłumaczy, że nie otrzymał wypowiedzenia umowy o płacy. W piśmie, które wręczyła ma pani dyrektor wskazuje liczne błędy formalne. Dlatego po zasięgnięciu opinii w Państwowej Inspekcji Pracy sprawę skierował do Sądu Pracy. Będzie domagał się w nim przywrócenia poprzedniej pensji oraz 4 tys. zł odszkodowania za straty moralne.
- Nie byłem przygotowany na zmniejszenie mojego wynagrodzenia, co bardzo wpłynęło na pogorszenie mojej sytuacji materialnej - tłumaczy.
Wspólna decyzja
Joanna Kowalska twierdzi, że decyzję o zmianie redaktora naczelnego podjęła po rozmowie z burmistrzem Adamem Roszakiem.
- Kształt gazety nie był taki jak wydawca sobie życzył - ucina krótko pani dyrektor. Odsyła do burmistrza, który tłumaczy, że w czasie, gdy Dawida Rogalskiego nie było w pracy, były problemy z przygotowaniem "Gniewkoramy". Stąd zmiany kierownictwa.
Spraw związanych z obniżeniem pensji nie chce komentować. Odsyła nas do pracodawcy, czyli do pani dyrektor. Od niej natomiast słyszymy, że jest zapracowana, więc odpowiedzi udzieli nam dopiero po zakończeniu obchodów Dni Księstwa Gniewkowskiego, czyli za półtora tygodnia.
Jaki będzie wyrok?
Zgodnie z prawem przed obniżeniem wynagrodzenia radnemu pracodawca powinien zapytać o opinię radę miejską. Tego pani dyrektor nie zrobiła. Przewodniczący rady Janusz Kozłowski o wszystkim dowiedział się dopiero od radnego Rogalskiego. Do czasu ogłoszenia wyroku przez Sąd Pracy nie zamierza jednak nic robić w tej sprawie.
Warto przypomnieć, że dwa lata temu do podobnej sytuacji doszło w mogileńskim ratuszu. Burmistrz obniżył pensje dwóm urzędnikom bez zapytanie o opinię radę powiatu, w której zasiadali. Sąd Pracy przyznał rację poszkodowanym urzędnikom i przywrócił im dawne pensje.
Czytaj e-wydanie »