Tak naprawdę to nieszczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że spłonął ten las, a Dawid Szydło zamiast wrócić z wakacji do Polski, siedział w czarnogórskim więzieniu. Teraz - po dwóch latach, może odetchną z ulgą i cieszyć się wolnością.
Szczęśliwe zakończenie.
Jak to było? Przeczytaj więcej >>>
- Doczekaliśmy się ułaskawienia od pana prezydenta Andrzeja Dudy. Czas tego horroru chyba już dobiegł końca - napisał w mediach społecznościowych Dawid Szydło.
Młody mężczyzna, obecnie 29-letni, latem 2017 r. razem z grupą młodzieży salezjańskiej przebywał na wakacjach w miejscowości Bar w Czarnogórze. Podczas samotnej wycieczki w góry uległ niegroźnemu wypadkowi - spadł ze skarpy i pokiereszował się, nie mógł się za bardzo ruszać. Telefonicznie wezwał pomoc dzwoniąc na tamtejszy nr alarmowy. Jak relacjonował, jego próby rozmowy ze strażakami i dyspozytorem ze 112 skończyły się nakazem rozpalenia ogniska. Po dymie ratownicy mieli odnaleźć poszkodowanego. Ogień jednak szybko rozprzestrzenił się i zajął hektary lasu wyrządzając szkody szacowane przez Czarnogórę na ok. 3 mln euro.
Dawid Szydło został aresztowany i oskarżony o umyślne spowodowanie pożaru i stworzenie zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi. Przestępstwo to zagrożone jest w Czarnogórze karą do czterech lat więzienia. Ostatecznie czarnogórski sąd zmienił klasyfikację czynu i skazał Dawida na rok bezwzględnego więzienia za nieumyślne podpalenie lasu.
Potem sprawę przekazano do Polski. 14 czerwca Dawid Szydło zaczął odsiadywać wyrok najpierw w Zakładzie Karnym w Wadowicach, a później w Trzebini.
Pod koniec lipca mężczyzna opuścił mury więzienia
- Złożyliśmy wniosek o zastosowanie wobec skazanego systemu nadzoru elektronicznego, tymczasem z krakowskiego sądu przyszła decyzja o udzieleniu mu w przerwy w karze do czasu rozpatrzenia sprawy o ułaskawienie - wyjaśnia Paweł Marchajski, rzecznik prasowy dyrektora Zakładu Karnego w Trzebini. - Teraz, z przekazów medialnych, wiemy, że prezydent Andrzej Duda ułaskawił skazanego. Jest to dla nas ewenement, bo ułaskawienie zdarzyło się w naszym zakładzie karnym pierwszy raz i o to pod nieobecność skazanego - dodaje.
Procedura jest taka, że dokumenty z sądu, w tym wypadku z kancelarii prezydenta wpływają do zakładu karnego, dyrektor podpisuje nakaz zwolnienia i były skazany wychodzi. W tym przypadku skazanego fizycznie nie ma w więzieniu, bo ma przerwę w odbywaniu kary.
- Bez względu na całą procedurę, bez wątpienia należy podkreślić, że Dawid Szydło jest wolnym człowiekiem - mówi Paweł Marchajski.
Człowiek orkiestra
Dawid Szydło, to artystyczna dusza i skaut.
- Dawid zna wszystkie prawidła bezpieczeństwa i udzielania pierwszej pomocy. Sam nas uczył - mówi młody człowiek z Oświęcimia, należący do grona saleziańskiego. - Ten gość ma zapał do działania i wiedzę, aż trudno uwierzyć, że przez niego spłonął las - dodaje.
Ten student Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, realizuje się nie tylko jako skaut, ale również jako scenarzysta i reżyser sztuk teatralnych. Najpierw u salezajan, a po wypadku w Czarnogórze, w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Chełmku. To tu stworzył grupę teatralną „Niezależna”. W kwietniu byliśmy świadkami Misterium Męki Pańskiej. Trzebiński zakład karny jest półotwarty. Skazani mogą z niego wychodzić w ciągu dnia, m.in. do pracy.
W samych superlatywach mówi o Dawidzie Szydło dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Chełmku Waldemar Rudyk. - Efekt artystyczny i socjologiczny przeszedł najśmielsze oczekiwania - wyznaje dyrektor. - Potrafił zjednoczyć ludzi, od pracownika banku po sklepową, którzy chcą działać. Takiego zjawiska w Chełmku jeszcze nie było - dodaje.
