Do końca ligi pozostały jeszcze trzy kolejki. W grze o awans są jeszcze cztery zespoły. W najlepszej sytuacji jest Olimpia. Grudziądzanom wystarczy wywalczyć punkt w ostatnich trzech meczach, by być pewnymi promocji. W niedzielę piłkarze z ul. Piłsudskiego podejmą Miedź Legnica, która ma już tylko cień szansy na awans.
Kropka nad i
- Chcemy jak najszybciej postawić kropkę nad i - przekonuje Marcin Kaczmarek, Olimpii. - Mieliśmy nadzieję, że już przed meczami z Miedzią i Tychami, a więc z drużynami, z którymi walczymy bezpośrednio, uda się wywalczyć bezpieczną przewagę. Tak się nie stało, ale brakuje już naprawdę niewiele. Jednak do końca musimy zachować czujność - dodaje szkoleniowiec.
Trudno przypuszczać, by piłkarze w biało - zielonych strojach zaprzepaścili, to na co ciężko pracowali przez cały sezon. Oczywiście w sporcie, a w piłce nożnej w szczególności wszystko jest możliwe, ale tak doświadczony i pewnie grający zespół jak Olimpia nie wypuści okazji z ręki.
Oczywiście każda strata punktów w postaci remisu lub porażki oddali awans Olimpii w czasie, ale do tej pory zespół trenera Kaczmarka nie dawał przesłanek, by mogło wydarzyć się coś złego. Grudziądzanie przegrali wiosną zaledwie raz, gromadząc najwięcej punktów.
Bez boksu w rodzinie
Zawisza zebrał mniej punktów, niż Olimpia, ale w końcówce ligi ma teoretycznie słabszych rywali. Pierwszym z nich jest Tur Turek. To drużyna, którą w przeszłości prowadził Adam Topolski, aktualnie trener bydgoszczan. - Nie będzie żadnych sentymentów, chociaż z Turek odniosłem sukces, robiąc dwa awanse - wspomina szkoleniowiec. - Teraz pora uczynić to z Zawiszą. Trzeba dopełnić to, co sobie wyznaczyliśmy. Potrzeba nam do tego kolejnych zwycięstw. Być może wygrana z Turem przybliży nas do awansu. Zespół uniósł ciężar w poprzednich meczach, więc powinien sobie poradzić. Tak długo walczyliśmy o wyprzedzenie Miedzi, że teraz byłoby dziecinadą jakbyśmy to stracili. To byłoby największe nieszczęście w mojej karierze, gdyby nam się nie udało - twierdzi szkoleniowiec.
W niedzielę mogło dojść do rodzinnej potyczki Topolskich, ponieważ w Turze występuje David, syn trenera. - Nie będzie boksowania w rodzinie, bo David dostał kartkę i nie zagra - wyjaśnia szkoleniowiec.
Podwójna pomoc
Zawiszy nie wystarczy zwycięstwo nad Turem, by awansować. Muszą być spełnione jeszcze dwa warunki. GKS Tychy musi przegrać z Chojniczanką. Z kolei legniczanie mogą co najwyżej zremisować z Olimpią. Więc może pomoc najpierw przyjdzie już w sobotni wieczór z Chojnic, a dzień później z Grudziądza. W innym przypadku świętowanie trzeba będzie odłożyć do następnej niedzieli.