Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla paru złotych ojcowie miasta Włocławka łamią przepisy, które uchwalili

Dariusz Knapik [email protected] Tel. 052 326 31 41
sxc
Włocławscy rajcy uznali, że opłaty za parkowanie dotyczą tylko... zwykłych śmiertelników. Dla wybranych są specjalne zezwolenia. Nielegalne!

Radny Eugeniusz Wypijewski jest właścicielem nieźle prosperującej firmy. Podczas ostatniej sesji rady postawił bez biletu swego mercedesa klasy S na parkingu przed ratuszem. Tak samo, jak 10 dni wcześniej, przed posiedzeniem komisji budżetowej, w której zasiada jako wiceprzewodniczący.

Sęk w tym, że od niedawna uchwałą włocławskiej rady ustanowiono w śródmieściu strefę płatnego parkowania. Także na placu przed ratuszem, gdzie zostawiono tylko 8 służbowych kopert. Dla urzędników, którzy dojeżdżali autami, zarezerwowano kilkadziesiąt bezpłatnych miejsc na sąsiednim parkingu. Wydano im identyfikatory, z pieczątką Urzędu Miasta.

Poza nimi wszyscy muszą płacić w parkomatach po 1,6 złotych za godzinę. Także radni, którym szybko przestało się to jednak podobać. Zwłaszcza, jak niektórzy musieli zapłacić mandaty za parkowanie bez biletu. Na kilku sesjach protestowali więc przeciw tej jawnej niesprawiedliwości. Inni przekonywali jednak, że nie wypada, by rajcy stawiali się ponad prawem, uchylając się od opłat ponoszonych przez wszystkich obywateli. Nie było odważnych, by temu zaprzeczać. Szybko znaleziono jednak inny sposób, by ojcowie miasta mogli sobie po cichu zaoszczędzić te parę złotych.

Kto chce wrobić prezydenta

Na ostatniej, trwającej około 5 godzin sesji, radny Wypijewski "zarobił" ponad 8 złotych. Jak? Umieszczając za szybą mercedesa sygnowany przez ratusz identyfikator. Od tych prawdziwych, wystawianych dla urzędników, różni się drobnym szczegółem. Zamiast stempla Urzędu Miasta postawiono na nim pieczątkę biura rady. Wypijewski nie kryje, że właśnie ono wyposażyło go w ten dokument i nie tylko jego, ale też wielu innych radnych.

- Zezwolenia dla radnych na bezpłatne parkowanie? Nic o tym nie słyszałam, a chyba powinnam - mówi kierownik obsługi Urzędu Miasta Sabina Piasecka. - Na identyfikatorach musi być pieczątka naszego urzędu. Jeśli nie, to po prostu są nielegalne.

- Tę sprawę poruszono na jednym z posiedzeń konwentu seniorów rady - twierdzi naczelnik biura rady Małgorzata Feliniak. - W dyskusji zaproponowano, by radni też otrzymali takie identyfikatory jak urzędnicy. Na czyj wniosek? Prezydenta Andrzeja Pałuckiego.

- Nieprawda! Nic nie wiem o zezwoleniach dla radnych, nigdy nie stawiałem takiego wniosku - oświadcza nam Pałucki.

- Identyfikatory wydawane przez biuro rady łamią zapisy wydanej przez nią uchwały - oświadcza rzecznik prezydenta Monika Budzeniusz. Jak ustaliła, jeszcze w marcu jej szef rzeczywiście wystąpił z pismem do rady. W odpowiedzi na wniosek radnego PO Mieczysława Raka, który poprosił urząd o zgodę na bezpłatne korzystanie z parkingu przed ratuszem. Ponieważ było to sprzeczne z uchwałą, prezydent zwrócił się do rady o stanowisko. Odpowiedzi nie ma do dziś. I to wszystko co jej szef ma wspólnego z tą sprawą.

Druga wersja naczelnika

Traf chce, że ostatnio prezydent publicznie poskarżył się, że szefowie rady nie zapraszają go na posiedzenia konwentu. W tym roku był na nim tylko raz, 13 marca.

- I właśnie 13 marca prezydent poruszył tę sprawę. Może to nie był wniosek, ale w dyskusji takie stwierdzenie padło z jego ust - upiera się naczelnik Feliniak. Przypominam więc, że prezydent stanowczo zaprzecza jej słowom. Kto naprawdę wymyślił tę operację? W słuchawce zapada cisza.

- No, nie wiem. Przecież ja bym sobie tego nie wymyśliła - zapewnia naczelnik. Obiecuje, że jeszcze raz przesłucha nagrania z posiedzenia, bo protokoły nie oddają przecież wszystkich szczegółów. W następnej rozmowie przedstawia nową wersję.

- Pan prezydent faktycznie powiedzial, że takich ustaleń nie było, że były tylko rozmowy na ten temat. Ale wydawanie tych identyfikatorów miało charakter bardziej taki organizacyjny. Tak, że ja wydawałam je, jak tego chcieli poszczególni radni, ale one nie uprawniały do tego by nie płacić za parking - twierdzi pani naczelnik.

Jak to konkretnie wyglądało? Gdzieś tak krótko przed "okresem urlopowym" radny Józef Mazierski zwrócił się do niej o wydanie identyfikatora. A potem to już rozniosło się pocztą pantoflową między radnymi i kolejne osoby prosiły ją o wydanie tego zezwolenia.

Dla szefa rady już nie starczyło

Kiedy pierwszy raz zwróciłem się do szefa włocławskiej rady Rafała Sobolewskiego oświadczył mi, że nie ma żadnego identyfikatora i pierwszy raz słyszy o jakichś zezwoleniach wydawanych przez biuro rady. Podczas kolejnej rozmowy broni naczelnik Feliniak. Podkreśla, że przecież konsultowała tę sprawę z sekretarzem Urzędu Miasta. Pytam, czy to dostateczne usprawiedliwienie, by radni bez skrupułów łamali podjętą przez siebie uchwałę?

- Najpierw trzeba dowieść, że ktoś wziął ten identyfikator po to, by uniknąć płacenia. Czy tylko po, by je mieć, by zaznaczyć, że jest radnym. Nie wiem, jaki był cel osób, które pobrały te karty. Trzeba się je o to zapytać - przekonuje przewodniczący Sobolewski.

Szef rady twierdzi, że według jego ustaleń, identyfikatory wcale nie miały zwalniać z opłat, ale stanowiły jedynie zaświadczenie, że dana osoba jest radnym. Nie wyjaśnia jednak, skąd nagle podległe mu biuro zdecydowało się na wydawanie dokumentów, które... dublują legitymacje rajców.

Kłujące identyfikatory

Okazuje się, że nawet wśród radnych są równi i równiejsi. - Nie dostałem żadnego identyfikatorach, nawet bym się wstydził ubiegać o takie zezwolenie. Zawsze płacę za postój przed ratuszem - mówi Janusz Dębczyński, szef klubu radnych Włocławskiej Wspólnoty Samorządowej.

Zapomniano też o identyfikatorze dla niezależnej radnej Olgi Horonziak Krut. Ona sama przyznaje, że wręcz bała by się go wziąć. Radny WSS, były prezydent Władysław Skrzypek nie kryje, że od początku miał wątpliwości. Właśnie przed godziną zwrócił swój identyfikator do biura. Podobnie zrobiła Wanda Muszalik z SLD.

Radny Józef Mazierski prosi o telefon za kwadrans, bo jest na naradzie. Przez kolejne dwa dni dzwonię do niego kilkanaście razy, ale już nie odbiera komórki.

Eugeniusz Wypijewski nie kryje, że już wcześniej pytał w biurze rady, czy rajcy muszą płacić za parking. Raz nawet zapłacił mandat. Pytam, czy nie stać go na te parę złotych, 1-2 razy w miesiącu. Powtarza jak mantrę, że jeśli już trzeba płacić, powinno to także dotyczyć urzędników. A jeśli nie, to radni też muszą być zwolnieni.

Uderzą ich po kieszeni

Co dalej robić z tą wstydliwą sprawą. Przewodniczący Sobolewski oświadcza, że jego zdaniem radni nie mają prawa korzystać z identyfikatorów, bo uchwała tego nie przewiduje. Podkreśla jednak, że nie daje ona też żadnych podstaw, by zwalniać z opłat urzędników ratusza, nawet samego prezydenta. Zresztą uwag do wspomnianej uchwały jest więcej. Wkrótce chce zwołać spotkanie dotyczące poprawek zmieniających jej zapisy.

Rzecznik prezydenta Monika Budzeniusz polemizuje z przewodniczącym. Uchwała wyłącza bowiem ze strefy tzw. parkingi zakładowe. A takim był przecież plac przed ratuszem. Jej szef podjął jednak decyzję, by oddać go prawie w całości, dla potrzeb interesantów. W zamian wydzielono dla urzędników miejsca na sąsiednim parkingu. A kasacja kopert dla służbowych aut i oficjalnych gości byłaby już lekkim absurdem.

Piotr Koseda, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg, któremu podlega strefa, nie ma żadnych wątpliwości. - Te identyfikatory z pieczątką biura rady są nielegalne. Jeśli kontrolerzy "strefy" natkną się na nie w autach, będą nakładać kary na ich właścicieli, tak jak na każdego zwykłego obywatela.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska