Rozmowa z ARTUREM BIAŁKIEM
- Przychodząc rok temu do zespołu beniaminka pierwszej ligi spodziewałeś się, że Gwiazda zakończy rozgrywki na trzecim stopniu podium?
- W ogóle mi to do głowy nie przyszło. Sądziłem, że sezon będzie spokojny. W tym składzie personalnym chcieliśmy, owszem, powalczyć. Ale celem sportowym było uplasowanie się na bezpiecznym miejscu w środku stawki.
- Do ogólnej oceny nie wkrada się choćby szczypta niedosytu?
- Absolutnie! Z przebiegu rywalizacji jestem zadowolony. Na samym początku rozgrywek zapłaciliśmy, tak przynajmniej myślę, frycowe. Nie mieliśmy chyba do końca rozeznania co do sił rywali. Poza tym przytrafiły się nieco pechowe porażki z Lęborkiem. Gdy się jednak przyjrzeć postawie tego zespołu, to nie ma powodu rozdzierać szat.
- W drużynie byłeś, co do tego nie ma żadnych wątpliwości, prawdziwym liderem. Ciągnąłeś grę ekipy, o czym świadczą indywidualne statystyki. Trzecie miejsce w ligowym rankingu, podobnie trzecie w grach deblowych z partnerem Patrykiem Jendrzejewskim. Nic nie wspominasz jednak o sukcesach indywidualnych.
- Zdecydowanie więcej obiecywałem sobie po występie w finałach MP seniorów. Celem było uplasowanie się w czołowej 16 tenisistów. Nie poszło mi tak, jakbym chciał. Za to odegrałem się w czempionacie młodzieżowym w Częstochowie, gdzie zdobyłem dwa medale złote (debel i mikst) oraz srebrny krążek indywidualnie.
- Kibiców interesuje, czy w przyszłym sezonie będziesz nadal bronić barw Gwiazdy?
- Zanosi się, że zostanę w Bydgoszczy na kolejny sezon. Skład ekipy ma być wzmocniony i spodziewam się, że zechcemy walczyć o awans do ekstra-ligi. Fajnie byłoby grać nadal z Patrykiem Jendrzejewskim i Wiktorem Francem; z tym ostatnim regularnie trenuję w Gdańsku.
- Jak planujesz spędzić czas podczas przerwy w rozgrywkach?
- Na razie trenujemy 3-4 razy w tygodniu. W czerwcu i lipcu z Wiktorem wybieramy się do Niemiec. Będziemy, przede wszystkim, pracować, a cały wolny czas poświęcać na treningi. W sierpniu mam zamiar podporządkować wszystko na przygotowanie się do nowego sezonu.
- I pewnie będziesz chciał zostać gwiazdą pierwszej ligi...
- Pod warunkiem, że na mojej drodze nie pojawi się jakiś Chińczyk.
- W tym sezonie z Xu trudno się grało?
- W ogóle tenisiści z Azji są niewdzięcznymi rywalami. Są perfekcyjni w serwisie i odbiorze piłeczki. Poza tym grają blisko stołu; posiadają umiejętność przeprowadzenia ataku już z trzeciej piłki. Obecnie wydają się być niedoścignieni.