Pani Małgorzata, nasza Czytelniczka, po sześciu tygodniach noszenia gipsu, rozpoczęła rehabilitację w Wojewódzkim Centrum Reumatologii i Rehabilitacji. Miała złamany bark, więc mimo zdjęcia gipsu, jej ręka cały czas jest niesprawna.
- To był chłodny dzień, a zabiegi zaczynałam od samego rana. Ubrałam się więc w płaszcz, a na głowę założyłam czapkę. Kiedy jednak dotarłam na miejsce, szybko tego pożałowałam, ponieważ okazało się, że nie mam gdzie tego wszystkiego zostawić. Szatnia była nieczynna - opowiada zdenerwowana. - A przede mną w kolejce czekało z 40 osób. Stałam więc przez dobre półtorej godziny, z płaszczem i reklamówką z butami przewieszonymi przez chorą rękę - dodaje. Na miejscu dowiedziała się, że istnieje możliwość skorzystania z zastępczych szafek. - Ale co z tego, kiedy trzeba mieć ze sobą własną kłódkę? Skąd mogłam o tym wiedzieć? - pyta oburzona.
Ewa Domżalska, dyrektorka centrum twierdzi, że nie jest w stanie nic na to poradzić - Szatnia jest czynna wyłącznie w okresie jesienno-zimowych, czyli od października do kwietnia. Nie stać nas na zatrudnianie kogoś do jej obsługi przez cały rok - wyjaśniła. Przyznała również, że poradnia oferuje swoim pacjentom kilka zastępczych półek, do których trzeba przynieść sobie własną kłódkę. - To tylko dlatego, że wcześniej cały czas one ginęły - tłumaczy.