Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Domagają się podwyżek i zapowiadają protesty

Rozmawiała Kamila Perkowska
Tytus Żmijewski
Rozmowa z EWĄ LECH głównym lekarzem weterynarii

- Lekarze weterynarii - ludzie po studiach, ze specjalizacjami, sami dodatkowo się szkolą. Jakie mają z tego korzyści oprócz satysfakcji z dobrze wykonanej pracy?

- Jeśli ma pani na myśli korzyści finansowe, to są one, powiedzmy, umiarkowane. Dlatego tak wielu dobrych fachowców ucieka z inspekcji weterynaryjnej. Najczęściej są to młodzi ludzie, którzy nabrali już doświadczenia. Czasem przechodzą do prywatnych firm, niekiedy otwierają własne praktyki, zwykle jednak wyjeżdżają na Zachód. Kiedyś nie mieliśmy takiego problemu, ale po otwarciu unijnych rynków pracy wielu naszych lekarzy weterynarii zdecydowało się na wyjazd do Anglii czy Irlandii, bo tam dostają nieporównywalnie większe pieniądze. A my, niestety, coraz bardziej odczuwamy brak rąk do pracy.

- Trudno znaleźć chętnych na ich miejsce?

- Bardzo trudno! Po pierwsze lekarzy nie zachęcają zarobki - nie są takie, jakich by sobie życzyli. Po drugie wiedzą, że w inspekcji weterynaryjnej czeka ich ogrom pracy związanej z bezpieczeństwem żywności. A odkąd wstąpiliśmy do Unii Europejskiej jest jej jeszcze więcej. Dlatego w niektórych inspektoratach powiatowych zostali sami powiatowi lekarze weterynarii. Są też inspektoraty, w których od kilku lat nie możemy zapełnić wakatów.

Jeżeli już uda nam się kogoś zatrudnić, to mamy świadomość, że jest u nas tylko na chwilę. Młodzi lekarze decydują się na pracę w inspekcji po to, żeby zdobyć doświadczenie i wykorzystać je później np. za granicą. Odnoszę się do tego ze zrozumieniem, bo wiem, że chcą się realizować i muszą utrzymać rodziny.

- Bogumiła Mikołajczak, wojewódzki lekarz weterynarii w Bydgoszczy przyznała, że jej marzeniem są cztery etaty dla lekarzy weterynarii i tyle samo dla pracowników administracji. Jakie są szanse, że jej marzenie się spełni?

- W maju rozdzielimy 17 nowych etatów dla powiatowych lekarzy weterynarii w Kujawsko-Pomorskim. Następną transzę zaplanowaliśmy na wrzesień. Doskonale wiem, że to i tak nie rozwiąże wszystkich problemów, bo lekarze mają zbyt wiele obowiązków.

Niestety, ustawa mówi, że muszą oni wykonywać czynności kontrolne. A przecież nie ma takiej potrzeby! Identyfikacją czy dobrostanem zwierząt, kontrolami gospodarstw mogliby zajmować się przeszkoleni do tego ludzie, a nie lekarze weterynarii. Te przepisy muszą być zmienione, bo w przeciwnym razie na nic zdadzą się nowe etaty.

- Jakie widzi Pani szanse na podwyżki dla lekarzy?

- Inspekcja funkcjonuje w sferze budżetowej, więc trudno mi się wypowiadać na ten temat. Pewnie nie byłoby teraz takiego problemu, gdyby nie braki kadrowe. Mam świadomość, jak dużo obowiązków spada na barki jednej osoby i że czasem trudno to wszystko udźwignąć. Sądzę, że wielu lekarzy zadowoliłoby takie rozwiązanie: te same pieniądze, ale mniej zadań. Bo problem nie leży aż tak bardzo w tym, że lekarze zarabiają 1500-1700 zł, tylko w tym, jaką pracę wykonują za to.

To nie jest tak, że my dostajemy dużo, a chcemy jeszcze więcej. Pieniądze, które otrzymujemy z budżetu tak naprawdę nie są na utrzymanie inspekcji. 80 proc. tych środków trafia do rolników w postaci wykonywanych na ich potrzeby badań lub odszkodowań za ubite z nakazu inspekcji zwierzęta. **

- Problem leży jednak w zarobkach, ponieważ właśnie ze względu na niskie płace inspekcji brakuje rąk do pracy. Jak więc można uzdrowić sytuację w weterynarii?

- Dofinansowując nas. Będę dopingowała ministra rolnictwa, by ten przekonał ministra finansów, że pomoc finansowa jest nam niezbędna.

- Czy na taki doping nie jest już za późno? Lekarze weterynarii szykują się do akcji protestacyjnej.

- Na to nigdy nie jest za późno. Chociaż faktycznie, lekarzom powoli kończy się cierpliwość. Spotkałam się niedawno z przedstawicielami Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej i dwóch związków zawodowych. Wiem, że chcą wejść w spór zbiorowy z rządem. Zamierzają też manifestować swoje niezadowolenie przed Sejmem i ministerstwem rolnictwa. Uspokajam, że będą chcieli zwrócić uwagę na problemy środowiska, a nie wstrzymać się od wykonywania obowiązków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska