Liczba obywatelskich donosów nie jest porażająca. To raczej wyjątek od reguły. Stosunkowo najwięcej jest ich w powiecie chojnickim.
Najwięcej z Czerska
- W ciągu roku wpływa do nas około 30 donosów - mówi Tadeusz Dalecki, naczelnik Urzędu Skarbowego w Chojnicach. - 40 proc. z nich potwierdza się.
Mimo tego, że donosy nie są podpisane, to urzędnicy chcą sprawdzić, czy autor listu nie jest rzeczywiście dobrze poinformowaną osobą. - Najczęściej są to informacje o działalności gospodarczej bądź prowadzonym rzemiośle - mówi Dalecki. - Nie będę jednak podawał przykładów, by zainteresowani nie zorientowali się, że o nich mowa.
Naczelnik zauważył, że stosunkowo najwięcej donosów przychodzi z Czerska. Drugie są Chojnice, trochę jest pism z Brus, a z Konarzyn nie ma wcale. - W latach osiemdziesiątych donosów nie było wcale - mówi Dalecki. - Od dwóch, trzech lat jest ich coraz więcej.
Bez cywilnej odwagi
Naczelnik Urzędu Skarbowego w Tucholi Janusz Kazimierski informuje, że w donosach najczęściej znajduje informacje, że ktoś pracuje nielegalnie za granicą lub że bezrobotni ludzie na zasiłku ponoszą nadzwyczaj duże wydatki. - W 20 proc. wszczęliśmy postępowania podatkowe - mówi. - W ub. r. mieliśmy 13 donosów.
Krzysztof Węckowski, naczelnik Urzędu Skarbowego w Sępólnie żałuje, że donosiciele nie ma tyle odwagi, by podać swoje nazwisko. - Jeżeli kierują się szlachetnymi, obywatelskimi pobudkami, to powinni mieć również tyle cywilnej odwagi, by podać swoje dane - mówi. - Wówczas postępowanie byłoby prostsze, informujący mogliby wskazać dowody i świadczyć w sądzie. Takiego przypadku jeszcze jednak w regionie nie było i spodziewamy się, że nieprędko__będzie.