- W ubiegłym roku roczna kwota dotacji państwowej dla przedszkoli miejskich wyniosła 6 mln 316 tys. 475 zł, a z budżetu gminy dołożyliśmy do utrzymania 17 przedszkoli miejskich 14 mln 485 tys. 454 zł - wylicza Aleksandra Iżycka, rzecznik prezydenta Torunia.
Dotacje otrzymują też przedszkola niepubliczne, których w ostatnich latach w mieście przybyło. 31 placówek dostaje miesięcznie po 433,98 zł na każde dziecko. Tyle samo wynosi dotacja na malucha w oddziale przedszkolnym w szkole niepublicznej (w Toruniu są cztery). Stawka dotacji na dziecko z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego to większe pieniądze - miesięcznie to prawie 4,2 tys. zł. Gmina wspiera też punkty przedszkolne, których w Toruniu jest 10. Kwota dofinansowania wynosi nieco ponad 230 zł.
Mimo wsparcia ze strony samorządu, czesne w przedszkolach niepublicznych jest sporo wyższe od tego w placówkach miejskich. Wynosi średnio 400-650 zł miesięcznie. Płatne bywają także zajęcia dodatkowe.
- To nie jest fair wobec rodziców, których dzieci nie dostały się do przedszkoli miejskich. Powinno być tak, że gmina ma tyle miejsc w tanich przedszkolach, ile jest chętnych dzieci - mówi mama 4-letniego Adasia, przedszkolaka z niepublicznej placówki w Toruniu. - Płacę czesne nawet w wakacje, kiedy syn nie chodzi do przedszkola. Takie są zasady, żeby miejsce nie przepadło.
W miejskich przedszkolach w Toruniu, których działa 17, jest dokładnie 2.404 dzieci. Do placówek niepublicznych - przedszkoli, punktów przedszkolnych, oddziałów przedszkolnych w niepublicznych podstawówkach - uczęszcza 2.538 dzieci. Prywatnych placówek dla przedszkolaków zarejestrowano w Toruniu 45.
