Dariusz Leszczyński na stałe zameldowany jest w Lubrańcu, miasteczku na Kujawach, ale wspólnie z żoną ma mieszkanie w Brzeziu. I właśnie na adres brzeski przyszedł do niego list polecony. Listonosz zostawił awizo w skrzynce pocztowej. Ponieważ staram się o pracę, spodziewałem się odpowiedzi od pracodawcy - mówi. - Szedłem więc na pocztę, niczego złego nie przeczuwając.
Tymczasem okazało się, że to nie pracodawca napisał do pana Dariusza, ale Julian Banachowicz, komornik sądowy przy Sądzie Rejonowym dla Warszawy Praga-Północ. Adresat od razu otworzył list i ... oniemiał ze zdziwienia. - Zostałem ojcem! - oznajmił rozbawiony po przeczytaniu pisma. I dodał: - Możecie mi pogratulować!
Wygraj dwupokojowe mieszkanie loterii "Pomorskiej"
Będzie egzekucja?
Tak naprawdę jednak panu Dariuszowi wcale nie było do śmiechu. W kopercie do niego adresowanej znalazło się bowiem wezwanie do zapłaty alimentów. A chodziło nie tylko o alimenty bieżące wraz z opłatą - 462 złote, ale i zaległe - 3 tysiące 290 złotych. Do tego odsetki, świadczenia wypłacone z Funduszu Alimentacyjnego, opłata egzekucyjna i wydatki gotówkowe. Kolejne kilka tysięcy złotych.
- Kupa pieniędzy - mówi pracujący tylko sezonowo pan Dariusz. Najgorsze jednak było to, co przeczytał na końcu: "W razie niezapłacenia należności w określonym terminie, zostanie ona ściągnięta z majątku ruchomego i wierzytelności Pana" - ostrzegał warszawski komornik.
I tu Dariuszowi Leszczyńskiemu zrzedła mina. - Dotarło do mnie, że mogą zlicytować mi mieszkanie - przyznaje. Gdy nieco ochłonął i dokładnie przeczytał pismo, zorientował się, że poza jego imieniem i nazwiskiem oraz imieniem ojca nic się w nim nie zgadzało - ani data urodzenia, ani numer PESEL, ani NIP, ani numer dowodu osobistego. No i miejsce zamieszkania.
Dariusz Leszczyński z Lubrańca nigdy nie mieszkał w Warszawie przy ulicy Chodeckiej. - Chciałbym mieć mieszkanie w stolicy - rozmarza się. Dziecko też chciałby mieć. - Od dwunastu lat z żoną staram się o nie - przyznaje. - A tu proszę, dowiaduję się, że jestem ojcem Nikoli.
Nikola ma dwa lata
Gdy Dariusz Leszczyński nieco ochłonął, zadzwonił do kancelarii komorniczej przy Ostrobramskiej, która wysłała wezwanie i przypisała mu ojcostwo. Tam dowiedział się, że... chodzi o alimenty na dwuletnie dziecko.
Wyjaśnienie całej sprawy zajęło trochę czasu. - Skończyło się prośbą o przesłanie kserokopii mojego dowodu osobistego, z którego wynika, że nie urodziłem się 5 kwietnia 1966 roku, że nie mam dowodu osobistego o numerze AMN 9... - opowiada.
Dariusz Leszczyński napisał do komornika w Warszawie list: "Absolutnie nie poczuwam się do zarzucanego mi ojcostwa, a tym bardziej do płacenia jakichkolwiek alimentów".
Wygraj dwupokojowe mieszkanie loterii "Pomorskiej"
Pomyłki się zdarzają
Ścigany przez komornika uważa, że padł ofiarą czyjejś niekompetencji i zaniedbania. Czy to możliwe? - Niestety, pomyłki przy ustalaniu dłużników sporadycznie, ale się zdarzają - potwierdza Elżbieta Woźniczuk z kancelarii Juliana Banachowicza, która zajmuje się sprawami alimentacyjnymi.
Wygląda na to, że w tym przypadku tak się stało. - Kancelaria komornicza wysłała do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, urzędu skarbowego i sądu wieczysto-księgowego przy ulicy Czerniakowskiej w Warszawie zapytanie o dłużnika Dariusza Leszczyńskiego - informuje w imieniu komornika Juliana Banachowicza Elżbieta Woźniczuk. - Podaliśmy numer PESEL i otrzymaliśmy w odpowiedzi z sądu wieczysto-księgowego adres nieruchomości w Brzeziu. Na ten adres wysłaliśmy więc korespondencję.
Żona mi ufa
Elżbieta Woźniczuk zapowiada jednak, że jeśli potwierdzi się to, że Dariusz Leszczyński z Brzezia nie jest osobą poszukiwaną przez kancelarię komorniczą, to na wysłaniu wezwania się skończy i mieszkaniec podwłocławskiej wsi nie będzie dalej nękany.
Dariuszowi Leszczyńskiemu to jednak nie wystarcza. - Szczęście, że żona mi ufa i nie wystawiła mi walizek - dodaje. - Przecież ta sprawa mogła dla mnie skończyć się rozwodem.
Oczekuje nie tylko anulowania wezwania, ale i pisemnego
potwierdzenia, że nastąpiła pomyłka. - Jesteśmy gotowi wyprostować sprawę - zapewnia Elżbieta Woźniczuk.
Czy to oznacza, że Dariusz Leszczyński może spać spokojnie i nieruchomość, którego właścicelem jest mieszkaniec Brzezia, nie zostanie zajęta? Sekretarka komornicza twierdzi, że gdy wierzyciel, czyli mama Nikoli, wystąpi z wnioskiem o zajęcie mieszkania w podwłocławskim Brzeziu, jeszcze raz w księgach wieczystych w stolicy wszystko zostanie sprawdzone. Łącznie z numerem PESEL.
A Dariusza Leszczyńskiego na marginesie całej sprawy ciekawi, ile lat ma mama Nikoli, czy jest młoda, czy w jego wieku. Ale tego w kancelarii komorniczej nie dowiedział się.