Żona pana Szymona z Torunia jechała autobusem linii numer 36. Co ważne, była razem z dwójką dzieci - 3 miesięczną córeczką i 2 letnim chłopcem. Gdy wsiadała do pojazdu pierwsze co zrobiła, to zabezpieczyła swoje dzieci w wózku i na siedzeniu, a zaraz potem chciała skasować bilet. Nie udało się. Kontrolerzy byli szybsi. Skutek? Dostała mandat. Litości nie było - opowiada mąż pasażerki.
Posłuchaj jak wyglądała interwencja "kanarów":
Sprawa ta wcale nie musi być przegrana. Pasażerowie mogą ubiegać się o swoje racje. Najważniejsze, by zgłosić to do MZK. - Zajmujemy się każdym takim przypadkiem - tłumaczy z-ca dyrektora miejskiego przewoźnika Aldona Smól. Pytanie tylko, ile mamy czasu na skasowanie biletu?
Aldona Smól - z-ca dyrektora miejskiego przewoźnika.
W przypadku tego typu kontrowersji MZK prosi kontrolera o wyjaśnienia. Gdy pasażer jechał w nowym autobusie sprawa wydaje się być prostsza, bo można skorzystać z monitoringu. Zapis z kamery często wyjaśnia wszelkie sporne sytuacje.