Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dostaliśmy od Niemiec złośliwego prztyczka. Ale na własne życzenie

Adam Willma
Marcin Kędzierski
Marcin Kędzierski Archiwum
Rozmowa z doktorem MARCINEMKĘDZIERSKIM, z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, ekspertem klubu Jagiellońskiego o skutkach polsko-niemieckich napięć

Przed rokiem opublikowany został apel, do polskiego rządu, którego jest pan współautorem. Można w nim przeczytać m.in. „Zachęcamy rządy w Berlinie i Warszawie do podjęcia działań zmierzających do odnowienia partnerstwa pomiędzy naszymi krajami. (...) Wzywamy elity naszych społeczeństw, w tym zwłaszcza przedstawicieli świata mediów, do rezygnacji ze stygmatyzującej retoryki i budowania wzajemnego zrozumienia oraz zaufania, opierając się na prawdzie, która jest fundamentem partnerstwa. Jak wygląda to zrozumienie z perspektywy minionego roku?
Nadal wydaje się oczywiste, że Polska i Niemcy mogą być bardzo dobrymi partnerami, a w ciągu 15 lat Polska ma szansę stać się najważniejszym partnerem gospodarczym Niemiec. Problemem pozostaje to, czy niemieckie elity oraz niemieckie społeczeństwo będą w stanie zaakceptować fakt, że Polska nie jest tylko krajem podwykonawców, ale krajem który może być partnerem, od którego zależy przyszłość Niemiec i ich dobrobyt.

Trudno przekonywać, jeśli do zwykłych Niemców dochodzi cała kaskada sygnałów, delikatnie mówiąc, Niemcom nieprzychylna.
To prawda, retoryka stosowana przez media publiczne w Polsce nie sprzyja budowaniu tych relacji. Ale zachowajmy proporcje – dziś stan relacji Polski i Niemiec w dużej mierze jest pochodną problemów globalnych. Rosnący konflikt pomiędzy Niemcami a Stanami Zjednoczonymi, który przekłada się na zbliżenie niemiecko-rosyjskie musi wpływać na status relacji polsko-niemieckich. Fakt, że Niemcy od kilku tygodni ponownie w wyraźny sposób wspierają projekt budowy gazociągu północnego pomimo polskiego sprzeciwu, jest na to dowodem.

Zaproszenie Ludmiły Kozłowskiej do Berlina na pewno tych relacji nie poprawi.
To jest oczywiście świadoma uszczypliwość, ale w moim przekonaniu nasze władze niepotrzebnie uderzyły w wysokie tony, nie pozwalając Kozłowskiej wjeżdżać na teren Polski. Natomiast reakcja Niemiec (to już drugi przypadek wydania zgody wjazdu do strefy Schengen, w przypadku, gdy Polska takiej zgody odmówiła) była z dyplomatycznego punktu widzenia niepotrzebna. Cel tego jest czytelny – niemiecki rząd chce pokazać, że sprzeciwia się polityce narodowo-konserwatywnego rządu PiS. Powodów tych działań trzeba jednak szukać w sprawach wewnętrznych, a ściślej w wydarzeniach z Chemnitz. Po zamordowaniu obywatela Niemiec przez imigranta, w niemieckich mediach pojawiły się takie interpretacje, że Chemnitz leży w Saksonii, tej części Niemiec, która mentalnie bliska jest wschodniej Europie, Orbanowi i Kaczyńskiemu. Rząd Niemiec zagrał więc karta Polską, a Polska podsunęła mu powód do pstryczka.

Formułowane przez reprezentantów polskich władz (w tym przez Andrzeja Dudę) negatywne opinie o Unii Europejskiej dokładają drew do tego ogniska. W Niemczech traktowane są, jeśli nie z oburzeniem, to ze zdumieniem.
Niemcy mają przekonanie, że ich polityka jest polityką europejską i że robią wszystko, żeby wspierać interes Unii Europejskiej. De facto jednak realizują swój własny interes. Przykładem jest konstrukcja strefy euro, która w deklaracjach Niemiec jest błogosławieństwem dla Unii, a tak naprawdę w dużej mierze jest realizacją interesu niemieckiego w Europie. Na fałszywość tej tezy coraz częściej wskazują Francuzi, a jeszcze bardziej kraje południowe – Hiszpanie i Włosi.

Jesteśmy bardzo silnie powiązani ze sobą gospodarczo, więc konflikt nikomu się nie opłaca. Jak tę spiralę zatrzymać?
Po pierwsze, nie możemy zapominać, że polityka zagraniczna jest funkcją polityki wewnętrznej. Istnieje dramatyczna asymetria pomiędzy polską a niemiecką gospodarką, ale nie jest tak, że Niemcy mogą obyć się bez Polski. Mają tego świadomość i zdają sobie sprawę, że działania w sprawie Nord Stream są ryzykowne. Dziś kluczowe pytanie brzmi - czy Niemcy zgodzą się na francuskie reformy strefy Euro. To jest decydująca kwestia dotycząca przyszłości UE. Niestety Polska nie ma w tej sprawie wiele do powiedzenia. Francja pod każdym względem jest dla Niemiec atrakcyjniejsza, ale partnerstwo z Francją oznacza dla niemieckiego podatnika partycypację we francuskich i włoskich długach. Niestety, skuteczną grę dyplomatyczną utrudnia Polsce fakt, że jest ona prowadzona przez różne ośrodki.

Rozmawiał Adam Willma
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska