Zobacz wideo: Matura 2023 - szykują się duże zmiany!
Ten dramat na autostradzie odbił się szerokim echem we Włoszech. Udostępniane przez włoskich internautów zdjęcia z miejsca zdarzenia obrazują skalę tragedii. Co się dokładnie wydarzyło? Podajemy za portalem 40ton.net oraz Okręgowym Inspektoratem Pracy.
Tragedia na autostradzie we Włoszech: przebił barierki i zderzył się z drugim tirem
Do tragicznego wypadku na włoskiej autostradzie A10, w okolicach miasta Albenga, doszło 4 marca. Ciężarówka toruńskiej firmy transportowej przebiła tam bariery rozdzielające jezdnie i zderzyła się z zestawem jadącym z naprzeciwka.
Biały Mercedes-Benz Actros jechał od strony francuskiej granicy, ciągnąc za sobą silos z sypkim ładunkiem. Za kierownicą siedział 52-letni kierowca z Ukrainy. W pewnym momencie mężczyzna miał stracić panowanie nad pojazdem i ciągnik gwałtownie odbił na lewo. Pojazd przebił bariery, zjechał na przeciwległy pas ruchu i od boku uderzył w Volvo FH nadjeżdżające z naprzeciwka. Silos przewrócił się też na prawą stronę i zablokował całą szerokość autostrady.
Niestety, kierowca toruńskiej firmy wypadku nie przeżył. Drugi kierujący miał więcej szczęścia: trafił do szpitala, a jego życiu nie zagrażało bezpośrednie niebezpieczeństwo. Nieoficjalnie mówiono się o zasłabnięciu za kierownicą jako przyczynie dramatu. Sprawę bada włoska prokuratura. Jako wypadek przy pracy zbada ją też PIP w Toruniu. Podkreślmy, że Ukrainiec zatrudniony był legalnie i na podstawie umowy o pracę.
Autostrada A10 w kierunku Francji nadal pozostawała częściowo zablokowana jeszcze dobę po tragedii. Wiele mówiło to o skali uszkodzeń oraz siłach, które towarzyszyły temu wypadku.
Wypadek na torowisku przy ul. Matejki w Toruniu
W marcu inspekcji pracy w woj. kujawsko-pomorskim zgłoszono 9 wypadków, w tym jeden śmiertelny (we Włoszech), 2 ciężkie i 2 zbiorowe. To niedużo, bo od lat co miesiąc takich zgłoszeń jest między 15 a 25. Niestety, nawet te kilka marcowych wypadków oznacza o kilka dramatów za dużo.
Do jednego z poważnych wypadków doszło na budowie torowiska tramwajowego przy ul. Matejki w Toruniu. Choć wydarzył się on 16 marca, to pracodawca zgłosił go PIP dopiero po dwóch tygodniach. Dlaczego? Bo na początku wydawało się, że pracownik nie odniósł poważniejszych obrażeń. Niestety, z czasem okazało się, że konieczna jest amputacja części stopy.
Co się dokładnie wydarzyło? 16 marca, około godz. 09.00 na budowie pasa tramwajowo- autobusowego wypadkowi uległ pracownik firmy transportowej, dostarczającej materiały. (Siedziba pracodawca zatrudniającego poszkodowanego pracownika znajduje się w Czeladzi na Śląsku). "Podczas rozładunku szyn o długości 18 metrów z naczepy ciągnika samochodowego – przy użyciu koparki - nastąpił upadek transportowanego ładunku na lewą stopę kierowcy pojazdu, który przywiózł szyny. Doszło do zmiażdżenia stopy" - podaje w raporcie PIP.
Inny poważny wypadek w regionie wydarzył się 12 marca na budowie domu w Sulnowie pod Świeciem. Tutaj zarwał się strop na pierwszej kondygnacji. - Poszkodowany pracownik spadł z wysokości na betonową posadzkę pomieszczenia na parterze. Doznał wielonarządowych urazów - przekazuje PIP.
