Pani Aleksandra z Łodzi przez kilka tygodni chodziła w ciąży z martwym dzieckiem. Prawdopodobnie to sprawiło, że jego brat bliźniak urodził się głęboko upośledzony. Zrozpaczona matka walczy o jego zdrowie.
Jesienią ubiegłego roku pani Aleksandra Wojciechowska była w ciąży, oczekując na narodziny dwóch synów bliźniaków - Jasia i Antosia. Badania pokazywały, że wszystko jest dobrze. Jednak gdy poczuła się źle i poszła na prywatne badanie, okazało się, że jedno z bliźniąt jest martwe.
15 września odbyło się cesarskie cięcie. Okazało się, że jedno z dzieci nie żyło od dwóch do sześciu tygodni.
Śmierć mogła być wywołana tzw. zespołem podkradania, w którym bliźniaki rywalizują ze sobą o substancje odżywcze. - Lekarze nie zauważyli problemu na czas - mówi pani Aleksandra. - Doszło do zgonu pierwszego dzieciątka i rozkładu tkanek, a także do uszkodzenia mózgu drugiego dziecka. Jasio urodził się w stanie śmierci klinicznej. Dwie trzecie jego mózgu zostało uszkodzone - dodaje łodzianka.
Pani Aleksandra regularnie badała się u ginekologa. Była też na badaniach specjalistycznych w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki.
Prokuratura bada, czy w czasie ciąży nie doszło do narażenia bliźniąt na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia.
- Prokurator przesłuchał osoby, które mają wiedzę na temat zdarzenia, zgromadził dokumentację medyczną - informuje Krzysztof Bukowiecki, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
Ma być też powołany zespół biegłych, który sprawdzi, czy ciąża prowadzona była prawidłowo.
Tymczasem rodzice Jasia walczą o jego zdrowie. U dziecka zdiagno-zowano mózgowe porażenie dziecięce, padaczkę, oczopląs i inne schorzenia towarzyszące.
- Jaś nie potrafi sam wyciągnąć rączki po zabawkę, sam nie usiądzie, nie przewraca się, nie czworaczkuje - wylicza pani Aleksandra.
Jednak intensywna rehabilitacja przynosi pewne efekty. Jasio ma rok i trzy miesiące, zaczął rozpoznawać rodziców i wydawać pierwsze dźwięki. Nie wiadomo jednak, czy będzie kiedykolwiek mówić.
CZYTAJ WIĘCEJ W PLUS.DZIENNIKLODZKI.PL