Dyrektor Horbulewicz nie kryje, że sytuacja jest dramatyczna. - Z taką sytuacją mieliśmy już do czynienia w latach dziewięćdziesiątych, potem na przełomie wieku - mówi Adam Horbulewicz. - Teraz jest o tyle lepiej, że mamy do dyspozycji więcej środków i fachowców. W tym roku - 30 milionów złotych więcej niż w ubiegłym roku. Trzeba je tylko rozsądnie wydać. Pracodawcy nie chcą przyjmować ludzi na prace interwencyjne, bo potem muszą utrzymać stanowisko przez dwa lata, a boją się, że nie dadzą rady. Wolą więc zatrudnić kogoś "z ulicy", nawet rezygnując z naszego dofinansowania.
Ciekawym zjawiskiem jest to, że coraz więcej ludzi chce założyć własną firmę. - W Chełmnie było ostatnio środków na sześć dotacji, a wniosków wpłynęło 30 - dodaje dyrektor. - To dowodzi, że jest w ludziach optymizm. Spodziewamy się jednak wzrostu bezrobocia. Kryzys może się przedłużyć, trwać rok a nawet dłużej. I trzeba być przygotowanym na trudne sytuacje.
Dyrektor Horbulewicz zapowiada, że w tym roku skupią się w pośredniakach na osobach kilku grup: w wieku 45 lat i powyżej, długotrwale bezrobotnych, o niskim wykształceniu, zamieszkałych na wsi.
- Im w szczególności trzeba pomóc - podkreśla Horbulewicz. - Chcemy również wspierać zakłady, które planują zbiorowe zwolnienia. Powiatowe urzędy pracy będą służyć doradztwem zwalnianym.