Zobacz wideo: Ceny mieszkań w regionie poszły mocno w górę
W niedzielę wieczorem (4 lipca) wezwano pogotowie i straż pożarną do bloku przy ulicy Walecznych w Bydgoszczy. Chodziło o jednego z mieszkańców potrzebującego natychmiastowej pomocy. Strażacy nie mogli jednak dojechać na miejsce, bo wąska osiedlowa uliczka była częściowo zastawiona autami.
To Cię może też zainteresować
By dostać się do mieszkania, w którym przebywał mężczyzna, konieczne było użycie specjalistycznego sprzętu. Strażacy musieli biegać z przyrządami wydobytymi z wozu bojowego zaparkowanego przy skrzyżowaniu z ulicą Kaczyńskiego (dawniej Planu 6-letniego). Z pomocą udało się zdążyć, ale niewiele brakowało do tragedii.
- Mieszkam przy Walecznych. Problem faktycznie jest, ale to nie wina mieszkańców - mówi pan Stefan Mrozowski. - Wcześniej samochody były parkowane wprost na parkingu, pojazdy uprzywilejowane mogły bez problemu dojechać do naszych bloków, ale podniesiono alarm, bo piesi byli zmuszeni chodzić po ulicy. Teraz przyjęło się, że stawiamy auta częściowo na jedni, a częściowo na chodniku, tak by zachować przepisowe 1,5 m odstępu w celu umożliwienia przejścia. Efekt taki, jak w ostatnią niedzielę.
Ciasno na uliczkach osiedlowych na bydgoskich Kapuściskach
Po dramatycznej akcji straży pożarnej w sieci pojawiło się mnóstwo komentarzy mieszkańców. Wskazują, że problem nie występuje tylko w tym jednym miejscu. "Tak samo wygląda dojazd na ul Gałczyńskiego. Samochody stoją prawie jeden na drugim i mimo interwencji zarówno Straż Miejska jak i Policja uważają, że można tak parkować" - na fanpage'u Bydgoszcz998 pisze jedna z mieszkanek.
W sprawie samochodów parkowanych przy Walecznych wcześniej wzywano straż miejską, ale interwencje municypalnych kończyły się zawsze podobnie - nie karano mandatami, ponieważ... z formalnego punktu widzenia auta były parkowane zgodnie z przepisami. Nie ma tam zakazu parkowania, ani zatrzymywania.
- Pozostaje tylko apelować do zdrowego rozsądku mieszkańców - mówi Tomasz Okoński, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy. - Gdybyśmy postawili tam barierki, to problem nie zniknąłby, bo przecież mieszkańcy i tak gdzieś musieliby parkować swoje auta. Samochody nie znikną. Takie problemy występują różnych miejscach w mieście. Aut jest dużo i jeszcze ich przybywa.
