Jak już pisaliśmy w piątek 38 Chińczyków pracujących w soleckim "Drobeksie" nie podjęło pracy. Kilku zaczęło okupację zakładowej portierni. Opuścili ją w nocy z soboty na niedzielę, ale do pracy nie wrócili. Kierownictwo zakładu nie wie dlaczego zaczęli protest, bo w firmie nikt nie mówi po chińsku, a egzotyczni pracownicy nie znają polskiego ani angielskiego.
Sytuacja miała wyjaśnić się w poniedziałek. Do Solca miał przyjechać przedstawiciel polsko-chińskiej firmy, która zatrudniła Chińczyków i "wynajęła" ich "Drobeksowi".
- Niestety, wciąż nie udało nam się z nim skontaktować - usłyszeliśmy wczoraj od Zenona Pieńkosa, prezesa przedsiębiorstwa drobiarskiego, który zapowiedział, że zakład skorzysta z pomocy chińskiego konsulatu.
Sprawą zainteresowała się Państwowa Inspekcja Pracy. - Wcześniej nie mieliśmy żadnych skarg, ale po weekendowych zajściach nasi inspektorzy pojechali sprawdzić warunki pracy Chińczyków - mówi Beata Gołębiewska, zastępca Okręgowego Inspektora Pracy w Bydgoszczy.
Z powodu braku tłumacza, inspektorom nie udało się porozmawiać z Azjatami. Beata Gołębiewska zapewnia jednak, że nie czekają bezczynnie. - Póki co przyglądamy się umowom, żeby wiedzieć na jakiej zasadzie Chińczycy pracują w Solcu - wskazuje przedstawicielka PIP.
Ilu obcokrajowców pracuje w naszym regionie?. Czytaj we wtorek, w papierowym wydaniu Gazety Pomorskiej