Po tragedii w Kamieniu Pomorskiem nasi Czytelnicy stali się bardziej czujni i uważnie przyjrzeli się drogom ewakuacyjnym w swoich domach.
- Włazy na dach w wieżowcu, w którym mieszkam są pozamykane na klucz, a ten jest w siedzibie spółdzielni - martwi się nasza Czytelniczka z ul. Gałczyńskiego 21. - Co więcej, zamontowana jest również krata, a klucz do niej posiadają właściciele schowka, który mieści się obok przy włazach na dach.
Pojechaliśmy na miejsce, by osobiście porozmawiać z mieszkańcami najwyższych pięter dwóch wieżowców przy ul. Gałczyńskiego.
- Tutaj musi być krata, ponieważ nocowali tu bezdomni, organizowali pijackie burdy i było jeszcze bardziej ryzykownie niż z tą kratą - mówi nam Kazimiera Białobrzeska z 10 piętra.
Uciekać na dach?
Podobnie jest w kolejnym bloku przy Gałczyńskiego. Roman Szopiński z 11 piętra tłumaczy: - Jak nie było kraty, to miałem non stop nieproszonych gości. Nie mogłem sobie z tymi menelami poradzić. A jakby się paliło to i tak nikt nie ucieka na dach, bo po co? Helikopter by nas zabrał? Nie bądźmy śmieszni, chyba za 50 lat!
Jarosław Umiński, rzecznik bydgoskich strażaków radzi: - W razie pożaru przed przybyciem jednostki gaśniczej należy drogami ewakuacyjnymi udać się przed budynek, a gdy nie ma takiej możliwości, to uszczelnić drzwi w mieszkaniu, by ni dostał się dym, udać się do najbardziej odległego pomieszczenia z oknem i czekać na straż. A jak już przybędzie, to bezwzględnie podporządkować się decyzjom strażaków.
Pożar pożarowi nierówny
- W blokach zazwyczaj pali się jedno mieszkanie, lub pokój. Ogień nie rozprzestrzenia się szybko - dodaje Umiński.
Co w sytuacji gdy straż nie może dojechać do palącego się budynku? - Jako strażak chciałbym, żeby żaden klomb, pachołek, czy samochód nie tarasował nam drogi dojazdu. Poradzimy sobie, ale może na to zająć więcej cennego czasu - kończy Jarosław Umiński.