W Ursusie w piątek rozpoczęło się usuwanie przejścia dla pieszych, które namalowane dwa tygodnie temu.
- Domalowano pasy prowadzące do mojego samochodu i.. dostałem mandat - mówił kilka dni temu zdziwiony Zenon Obluski dziennikarzom tvnwarszawa, właściciel żółtego malucha, który jako pierwszy odczuł skutki istnienia przejścia.
Pechowy kierowca mandatu jednak nie zapłacić. Okazało się bowiem, że przejścia tam mimo wszystko nie ma.
- To jest możliwe tylko w Polsce - komentowali kierowcy.
Wokół feralnego przejścia ostatnio zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Najpierw okolica została zabezpieczona taśmami, a w końcu którejś nocy zebrę po prostu skreślono. I tak czekała do czwartku, kiedy oficjalnie, już za dnia, zaczęto ją usuwać. Dlaczego? - Było źle wykonane przez urząd gminy - tłumaczy jeden z robotników (cytujemy za tvnwarszawa).
Okazało się, żę przejście zostało namalowane na właściwej ulicy, ale w złym miejscu.
- W pierwszej kolejności było trzeba przebudować zatoki parkingowe, a dopiero wtedy byłoby widać, gdzie namalować pasy - ocenia wiceburmistrz, Wiesław Krzemień
Jak się okazuje, do budowy przejścia zaangażowano po prostu zbyt wiele firm. - Dwie firmy pracują na nasze zlecenie. Jedna miała przebudować, a druga namalować pasy. No i ta, która miała namalować pasy pospieszyła się - tłumaczy tvnwarszawa Krzemień.