MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Druga noga Ireny

Izabela Dembna
Kryształy nie dały spodziewanych zysków.  Sukces ma przynieść sprzedaż kieliszków i  szklanek.
Kryształy nie dały spodziewanych zysków. Sukces ma przynieść sprzedaż kieliszków i szklanek. Dominik Fijałkowski
Czy japońskie metody zarządzania przyjmą się w Hucie Szkła Gospodarczego "Irena" SA w Inowrocławiu?

     
     
W "Irenie" pierwszy wstrząs nastąpił pod koniec stycznia. Wówczas ze stanowiskiem pożegnał się wieloletni prezes "Ireny" Bolesław Felczak, za którego to kadencji huta przez ostatnie lata święciła swoje największe triumfy. Jako pierwsza ze spółek naszego regionu trafiła na warszawski parkiet, otrzymywała wiele prestiżowych nagród i wyróżnień, tych krajowych oraz międzynarodowych. Przez lata osiągała stabilne wyniki finansowe, a z problemów, z którymi stykała się przecież na co dzień, jak każde przedsiębiorstwo, wychodziła obronną ręką. Ale to co nastąpiło w ubiegłym roku - dramatycznie niski kurs dolara, a "Irena" eksportuje przede wszystkim w amerykańskiej walucie - miało swoje konsekwencje. Do kasy spółki, wskutek różnic kursowych, wpłynęło znacznie mniej pieniędzy, niż się spodziewano.
     Skończyła się epoka
     
W "Irenie" podkreślają, że wraz z odejściem Felczaka zakończyła się pewna epoka. On sam nie chce roztrząsać tego co się stało, tylko mówi, że jego wizja rozwoju zakładu różniła się od tej, którą mają właściciele. - Po osiemnastu latach pracy nawet najlepszy człowiek nie jest w stanie wykrzesać z siebie silnej motywacji do zmian. Tak było w tym przypadku - tłumaczy Bogdan Królewski, przewodniczący rady nadzorczej w "Irenie", jednocześnie prezes "Minexu", który jest głównym akcjonariuszem "Ireny".
     Bogdan Królewski podkreśla, że największym grzechem poprzedniego zarządu było zaniedbanie sprzedaży w kraju na korzyść coraz mniej rentowej sprzedaży zagranicznej oraz brak dobrej współpracy z Hutą Szkła Kryształowego "Violetta" w Stroniu Śląskim (zatrudnia ponad 600 osób), w której "Irena" jest większościowym akcjonariuszem. - Mało tego, obie spółki, zamiast wykorzystać efekt synergii, konkurowały ze sobą na zagranicznych rynkach. To było niedopuszczalne - uważa Bogdan Królewski, który zwraca uwagę na fakt, że to co się stało jest konsekwencją przede wszystkim zmian w układzie właścicielskim spółki.
     Od lat największy pakiet akcji posiada "Minex" (obecnie 28,55 proc. akcji). W spółce coraz bardziej aktywni są inwestorzy finansowi reprezentowani przez CAIB Fund Management SA (18,23 proc.). Sporym zaskoczeniem ostatnich miesięcy jest zakup 18,92 proc. akcji "Ireny" przez inną giełdową spółkę - Zakład Przemysłu Jedwabniczego "Wistil" SA, w którym jest zaangażowany prywatny inwestor Marian Kwiecień. To on kontroluje słynne Zakłady Porcelany Stołowej Lubiana.
     Dążyć do doskonałości
     
Ale były prezes Bolesław Felczak, co podkreślają pracownicy, zapewniał hucie stabilizację. Teraz trwa moment wyczekiwania. Na co? Na pewno na wielkie zmiany, ale nikt nie spodziewa się, że będą one aż tak wielkie. Będzie burza, a na pewno burza mózgów.
     Szykuje ją następca Felczaka, Sławomir Jędrzejczak, który "na oko" nie ma jeszcze skończonej czterdziestki. Doświadczenie zawodowe zdobywał przede wszystkim w handlu, sprzedawał sprzęt hi-fi, lekarstwa, pracował też w wydawnictwie. Od 2001 roku do stycznia 2005 był prezesem Fabryki Narzędzi Skrawających FENES SA w Siedlcach, gdzie jak mówi, skutecznie wprowadził japońskie metody zarządzania. Firma została zrestrukturyzowana, były też zwolnienia, ale dziś FENES w swojej branży nie ma konkurencji. W "Irenie" będzie powtarzał scenariusz ze spółki FENES. Takie dajmy na to koła jakości według Kaoru Ishikawy wyzwalają w pracownikach drzemiący w nich potencjał. Najpierw poprzez burzę mózgów wymyślą sami co można by usprawnić, a potem w kilku kołach jakości będą szczegółowo rozwijać swoje koncepcje. Przedstawią je zarządowi - jeśli spodobają się i prezes uzna, że można je wprowadzić w życie, pracownicy otrzymają nagrody pieniężne. Jeśli z jakichś względów koncepcja będzie musiała poczekać, to nagrodą dla pracownika za inicjatywę i zaangażowanie będzie dyplom.
     W hucie nie obejdzie się też bez systemu "5 S", czyli selekcji, systematyki, sprzątania, schludności i samodyscypliny. Sprzątanie? Trzeba wyrzucić z biurek stosy niepotrzebnych papierów, z których rzadko korzystamy. One tylko zaśmiecają przestrzeń. A skoro o przestrzeni mowa, to prezes chciałby, by każdy pracownik był w hucie odpowiedzialny za czystość i porządek "swojego", wydzielonego kawałka terenu. - Bardzo cenię sobie bezpośrednie kontakty z pracownikami i planuję ich włączyć w zmiany, które nastąpią w spółce. Tylko wówczas możliwy będzie pełny sukces - zapowiada_prezes Jędrzejczak.
     Nie psuć humoru
     
Prezes przyjechał po raz pierwszy do Inowrocławia (" pogoda była fatalna") 1 lutego, wcześniej nigdy tu nie był. Wkrótce zatrudnienie zaczęło się zmniejszać, bo nie przedłużył umów czasowych. Tuż przed Świętami Wielkanocnymi zapadła decyzja o zwolnieniu 30 osób. Była ona trzymana w najściślejszej tajemnicy, by ludziom nie psuć humoru na święta. Jak mówi nowy prezes, jest w "Irenie" wiele wolnych mocy przerobowych i nie ma sensu, by ktoś, kto nie ma zajęcia snuł się niepotrzebnie po zakładzie, który i tak zatrudnia przecież 840 osób.
     Nowy prezes zaznacza, że jego poprzednik zbudował solidne fundamenty, a on będzie je jeszcze bardziej wzmacniał. Ale na razie zburzył skostniałe, jego zdaniem, struktury handlu i marketingu (zwolnił szefa marketingu, który współpracował z Felczakiem). I tylko do tych działów są i będą przyjmowani, w miarę potrzeb, nowi pracownicy. Bez handlu, skutecznego, dobrze zorganizowanego, "Irena" w ogóle "nie ujedzie". Już teraz handlowcy zostali zobligowani do przygotowywania dziennych raportów sprzedaży.
     Do tej pory "Irena" sprzedawała głównie za granicę, ale to okazało się nieopłacalne. Dlatego prezes Jędrzejczak skupia się na rynku krajowym, który był dotąd mocno zaniedbany. Wkrótce po objęciu swego stanowiska, po wielu latach przerwy, zorganizował spotkanie z klientami w kraju. "Irena" chce tu wykroić dla siebie spory kawałek tortu. Klienci otrzymali ankiety do wypełnienia i jasno określą, co chcą kupować i przede wszystkim, za ile. A spółka spełni ich oczekiwania. Huta będzie poprawiać wzornictwo swoich wyrobów, będą nowe opakowania, katalogi, a dział projektowania produktów będzie pracował w oparciu o oczekiwania klientów. Żadnego przypadku, wszystko poukładane, nawet na stronie internetowej, która zostanie odświeżona.
     Zestarzała się
     
Prezes nie ukrywa, że w "Irenie" nie obejdzie się bez poważnych oszczędności. Po prostu muszą być wprowadzone, by móc dalej funkcjonować. Zarząd "Ireny" opracował "Program oszczędnościowy na 2005 rok".
     Żadnych szczegółów prezes nie chce zdradzić dopóki tego planu nie zaakceptuje rada nadzorcza. Ogólnie mówi, że wszystko sprowadzi się właśnie do zintensyfikowania sprzedaży krajowej, a przede wszystkim do obniżenia kosztów produkcji, co będzie się także wiązać z redukcją załogi. Planowane są, co potwierdza przewodniczący rady nadzorczej Bogdan Królewski, nowe inwestycje, bo przez ostatnie lata "Irena", w porównaniu z dajmy na to swoim największym rywalem w kraju - Hutą Szkła "Krosno", mocno została w tyle. -
"Irena" ma stare maszyny, a konkurencja nie śpi - podkreśla Bogdan Królewski, który z zazdrością patrzy na zyski "Krosna". Daleko do nich "Irenie".
     Dodatkowo prezes Jędrzejczak, który jest jednocześnie prezesem Huty Szkła Kryształowego "Viloletta", zdaniem przewodniczącego rady, musi tak zorganizować pracę w obu zakładach, by nie wchodziły sobie w paradę. -
"Irena" stała solidnie na jednej nodze, tej kryształowej, teraz ciężar musi przenieść się na szkło sodowe. I to jest podstawowe zadanie dla nowego zarządu - uważa Bogdan Królewski.
     Były nadzieje...
     
Pracownicy "Ireny" są jednak najbardziej zainteresowani utrzymaniem swoich miejsc pracy. Najpierw wiązali z nowym zarządem sporo nadziei, ale gdy dowiedzieli się, że będą zwolnienia, to humory wszystkim się popsuły. Bo gdzie tu, w Inowrocławiu, szukać nowej pracy? Tyle firm poupadało, ale nikt nie spodziewał się, że "Irena", chluba miasta, może być aż w takich tarapatach. - _Nowy prezes urzęduje tu dopiero dwa miesiące, ale nie spodziewaliśmy się, że tak szybko zacznie zwalniać ludzi. My już niejedne zwolnienia tu mieliśmy i zawsze słyszeliśmy, że będzie lepiej. A jest odwrotnie. Ludzie są zestresowani, zniechęceni, oddali tej hucie całe swoje życie zawodowe. I ciągle w strachu, że nie będzie pracy
- mówi oburzony Krzysztof Radomski, przewodniczący NSZZ Pracowników Huty Szkła Gospodarczego "Irena".
     Według Krzysztofa Radomskiego te pierwsze zwolnienia są dopiero początkiem kolejnych redukcji. Ale jego zdaniem nie dojdzie do zwolnień grupowych, bo huta nie ma pieniędzy na odprawy. - Raczej będą "cykać" po kilka, kilkanaście osób. Nie będziemy się temu biernie przyglądać i zastanowimy się, jakie kroki podejmiemy - deklaruje Radomski. Z kolei Bogdan Królewski twierdzi, że nie ma co popadać w panikę, bo większe zwolnienia nie są planowane. - Ludzie przyzwyczaili się do starego układu i na początku trudno im to "nowe" zaakceptować. Ale wszystko się z czasem ustabilizuje - uspokaja Bogdan Królewski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska