Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drugi dzień Polishopy 2016 w Bydgoszczy. Jak ma się wizję, to powinno się iść do lekarza? [wideo i foto]

Tekst: Marek Weckwerth, zdjęcia: Filip Kowalkowski, wideo: Agata Wodzień
Rewolucyjne pomysły już są. Trzeba tylko je nieco zmienić, przystosować do współczesnych potrzeb. Trzeba zmienić sposób myślenia.

Tak twierdzi i przekonuje Agnieszka Szóstakz Uniwersytetu Warszawskiego. Swoim 15-letnim doświadczeniem w budowaniu zespołów projektowych podzieliła się dziś w  bydgoskiej Operze Nova podczas Polishopy - konferencji Design Thinking. To drugi dzień spotkania poświęcony innowacyjnemu biznesowi - Innovation Day.

Wszystko już było

Pani Agnieszka przypomniała, o czym mało kto wie, że niektóre produkty mają długą historię - zanim pojawiły się na rynku, przeleżały zamknięte w szafie nawet 20 lat. W języku angielskim nazywa się to  „The long nose of innovation”, czyli długi nos innowacji.

IBM wymyślił Iphone’ a  już w roku 1993. W roku 1999 Microsoft wynalazł Kinect (czujnik ruchu dla konsoli Xbox 360). Wtedy urządzenie kosztowało 40 tys. dolarów. Pierwszy dotykowy zegarek wykonał Casio w roku 1974, a w latach 80. ta firm wymyśliła smartwatcha. 

 

- Pomysły czy nawet wynalazki już są. Na początku zwykle nie są  akceptowane. Trzeba tylko je nieco zmienić, przystosować do współczesnych potrzeb - wyjaśnia Agnieszka Szóstak. - Przyszłość już jest, tylko nie jest równo rozdystrybuowana. 

Prelegentka radzi, by zerwać  ze stereotypowym myśleniem, wyrwać się z pudełka własnych wyobrażeń i spojrzeć na świat nowymi oczami. Dobrym pomysłem jest digital food, czyli robienie zdjęć dań restauracyjnych czy barowych i wrzucanie ich na Facebooka. Tak robią niektóre restauracje i dobrze na tym wychodzą. Apple wymyślił, że w sklepie można zupełnie zlikwidować  kasy i w ich miejsce płacić korzystając ze specjalnej aplikacji w Ipodzie. 

- Tak tworzy się innowacje, bo po co wciąż zachowywać statys quo? - uzmysławia pani Agnieszka.

Kreatywny biznes

- Zawsze mamy problem, gdy mówimy w firmie o przyszłości. Zastanawiamy się nad perspektywą czasową, nad tym, w jaki sposób się zmienić, jakich narzędzi użyć? - mówi Paweł Warszycki,naukowiec, kierownik instytutu HIE-RO na uniwersytecie w Rostocku (Niemcy). - Powinniśmy być kreatywni, tylko czy tak na 100 procent, czy wszyscy? Czy kreatywny musi być artysta, kucharz, producent mebli, polityk, księgowy? W niektórych zawodach oczywiście tak, ale czy kreatywny księgowy spodoba się to fiskusowi? Niekoniecznie! 

Pan Paweł dowodzi, że nie do końca powinniśmy być także kreatywni goszcząc w restauracji. W pewnym koreańskim lokalu można sobie dozować przyprawy w skali 1-10. Gdy jego kolega wybrał czwarty stopień, kelner poradził obniżyć go do drugiego. 

Każdy z nas jest kreatywny, ale poddany jest presji społecznej. Już rodzice mówią nam, byśmy robili tak, a nie inaczej. To zabija w nas kreatywność - uważa prelegent. 

- Niektórzy mówią, że jak ma się wizję, to powinno się iść do lekarza. Ale prawda jest taka, że szefowie firm powinni, jeśli to możliwe,  odwiedzać inne przedsiębiorstwa, by zobaczyć jak u nich z innowacyjnością - kontynuuje Warszycki.

Sama kreatywność to chaos. Zespół w firmie trzeba tak budować, aby byli w nim ludzie kreatywni, a także myślący tradycyjnie, w tym prawdziwi sceptycy, którzy mówią „to się nie uda!”. Dopiero połączenie tych osobowości daje zdrowy układ. 

Naukowiec przypomina, że jak wszędzie, także w biznesie istotna jest komunikacja międzyludzka. Bo okazuje się, że ludzie często nie rozumieją się. Podczas warsztatów, w których uczestniczyli młodzi inżynierowie, ekonomiści i designerzy, nikt nie potrafi się dogadać. Wychodzili trzaskając drzwiami.

Action learning to metoda polegająca na zmienie paradygmatu myślenia, także tego, czego człowiek nauczył się. Wynaleziono ją w Nepalu dla... analfabetów, którzy coś wytwarzają i sprzedają, świadczą proste usługi. 

- W tej metodzie nie jest ważne, by pamiętać to, czego się nauczyliśmy. To jest proces edukacyjny, podczas którego uczestnik analizuje własne zachowania i doświadczenia tak, by je poprawić i osiągnąć sukces- wyjaśnia Warszycki. 

W Niemczch ludzie wierzą w mądrość zbiorową i zrzeszają się w różnych grupach, instytucjach. W tym kraju władze stwarzają przedsiębiorstwom takie możliwości, by miały pole do twórczej działalności. Przykładem jest tworzenie sieci firm zajmujących się dystrybucją i wykorzystaniem gazu  LPG, tworzeniem dyzertyfikacji zasobów energetycznych. U nas LPG po prostu wtłacza się w sieć.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska