*
*
Drumet został sprzedany podczas przetargu w czerwcu za 120 mln zł. Penta Inwestments była jedynym oferentem.
Dla 800 pracowników, którzy od lutego są na urlopach postojowych, najważniejsza jest pojawiająca się wraz z podpisaniem umowy możliwość powrotu do pracy.
Choć zgodnie z zasadami przetargu, nowy właściciel jest zobowiązany do zatrudnienia całej załogi, wiadomo, że nie wszyscy od razu zakończą urlopy. - Sądzę, że pracownicy do zakładu będą wracać stopniowo - mówi Piotr Murawski, syndyk masy upadłości Drumetu.
Sławomir Szablewski, szef zakładowej "Solidarności", podobnie, jak pozostali pracownicy czekał z niecierpliwością na dzień podpisania umowy.
- Codziennie odbieram kilkadziesiąt telefonów z pytaniami kolegów, kiedy będą mogli wrócić do pracy - opowiada. - Niestety, na razie niczego konkretnego nie mogłem im powiedzieć. Mam nadzieję, że teraz, kiedy już wszystkie formalności związane ze sprzedażą zostały dopełnione, wyjaśni się nasza sytuacja.
Związkowcy mają już za sobą rozmowę z przedstawicielem nowego właściciela. Mówią, że spółce zależy na jak największej produkcji i odzyskaniu wszystkich kontaktów.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy nie będzie większych zmian personalnych w zarządzie Drumetu. Prezesem pozostanie Józef Czernecki, a zastępować go będzie Jerzy Totko.
Więcej na temat Drumetu już w czwartek we włocławskim wydaniu papierowym Gazety Pomorskiej.
