Od ponad pół wieku pan Andrzej mieszka w kamienicy w Śródmieściu. Mieszkanie nadaje się do kapitalnego remontu. Porządek w pokojach jest, ale widać, że od ponad pół wieku nikt tu prawie nic nie robił.
Wielgachne to mieszkanie, 127-metrowe. - Kiedyś nie wydawało się ogromne, bo wielu ludzi tutaj mieszkało - opowiada starszy mężczyzna. Teraz w jego mieszkaniu żyje tylko on z synem. Utrzymują się z emerytury pana Andrzeja. Syn jest bezrobotny.
- Trochę przekraczamy kryterium dochodowe, żeby dostać pomoc z opieki społecznej - dodaje starszy pan. - Owszem, wnioski pisać mogę, ale nic nie dostaniemy.
Wdowiec długów nie ma. - Nigdy nie miałem - zaznacza. Przyznaje jednak, że po śmierci siostry, pół roku temu, jest im ciężej. - No, tak. Żyliśmy z dwóch emerytur - wyjaśnia bydgoszczanin.
Za wielgachne mieszkanie są wielgachne opłaty. - Czynsz wynosi 980 złotych - zaznacza pan Andrzej. - Z powodu naszej trudnej sytuacji materialnej dostaliśmy zniżkę. Teraz płacimy 850 złotych za mieszkanie. - Raczej: i tak za dużo - zaznacza czytelnik. - Płacimy regularnie za czynsz, ale boję się, że wkrótce zaczniemy zalegać z opłatami.
Przeczytaj także: Żyjemy w ciasnych mieszkaniach. Przeciętny Europejczyk ma trzy razy większe lokum
Aby do zaległości nie dopuścić, pan Andrzej zaczął sprzedawać meble. - To pamiątkowe meble po moich rodzicach - mówi smutno. - Ale co zrobię? No, co?
Eleganckie, masywne biurko sprzed lat poszło za 700 złotych. Znalazł się też kupiec, który dał tysiąc za pianino. Pan Andrzej ma jeszcze wiele innych sprzętów w mieszkaniu, ale przecież nie chce ich sprzedawać. Przecież to pamiątki rodzinne. - Jak człowiek po 80 przez dziesiątki lat żyje w jednym miejscu, to już myśli, że zostanie w tym miejscu na zawsze - wzdycha starszy pan. - Tak powinno być. Z drugiej strony wie, że opłaty byłyby niższe, gdyby mieszkanie było mniejsze.
Pan Andrzej niecałe pół roku temu, krótko po śmierci siostry, złożył wniosek o mniejsze lokum. Na razie - konkretnej odpowiedzi brak. Zarządcą nieruchomości jest od zawsze Administracja Domów Miejskich. - Przedstawiliśmy najemcom propozycję jednopokojowego mieszkania, jednak z uwagi na lokalizację oraz metraż nie została ona przyjęta - mówi Magdalena Marszałek, rzeczniczka ADM.
Chodzi o kawalerkę w Łęgnowie. - Jak mieszkać w jednym pokoju z 50-letnim synem? - zastanawia się pan Andrzej. - W ogóle nie wychodzę z domu, bo schorowany jestem, a tam wszędzie daleko.
Administracja nie przestaje szukać ofert. - Aktualnie nie dysponujemy wolnym dwupokojowym mieszkaniem z centralnym ogrzewaniem w Śródmieściu, więc zaproponowaliśmy panu Andrzejowi złożenie dodatkowego wniosku o zamianę z innym najemcą - tłumaczy rzeczniczka.
Może jakaś rodzina będzie zainteresowana tak dużym metrażem i zamiana szybciej dojdzie do skutku.
Czytaj e-wydanie »