Mieszkańcy Gostycyna są w szoku. - Oni tu już od jakiegoś czasu pracowali. Znałam ich z widzenia, chodzili do sklepu po bułki - mówi wstrząśnięta mieszkanka wsi.
Wszyscy zastanawiają się, jak mogło dojść do wypadku. - Też pracuję przy pracach ziemnych, niemożliwe, żeby zginęli w takich wykopach - dodaje mieszkaniec Gostycyna.
Do wypadku doszło w poniedziałek około godziny 17.00, tuż za Urzędem Gminy w Gostycynie.
Śmierć pod zwałami ziemi
Pracownicy jednej z bydgoskich firm budowali kanalizację do nowego ośrodka zdrowia. - Koparka wykopała dół, w którym robotnicy, prawdopodobnie przy użyciu łopat i szpadli, wykonywali pracę - tłumaczy prokurator Andrzej Malczewski.
W pewnym momencie osunęła się na nich ziemia. Możliwą przyczyną zdarzenia była zróżnicowana gleba, w której prowadzone były prace. - Pod dwumetrową warstwą gliny znajdował się żwir, a na robotników osunęła się cała ściana gliny - mówi Krzysztof Łangowski z tucholskiej straży pożarnej.
Pierwsi na miejscu byli strażacy z OSP w Gostycynie. Chwilę przed 17.00 w dyżurce straży w Tucholi zadzwonił telefon ze zgłoszeniem o wypadku. - Byliśmy na miejscu bardzo szybko i przystąpiliśmy do odkopywania zasypanych pracowników. Po około dwudziestu minutach udało się nam wydobyć mężczyzn - dodaje Łangowski.
Po odkopaniu robotników przez godzinę trwała akcja reanimacyjna. Poszkodowani mieli zostać przewiezieni helikopterem do bydgoskiego szpitala. Niestety, obaj zmarli na miejscu.
Bez umów?
Wstępnie prokuratura ustaliła, że dół, w którym prowadzono roboty, nie był właściwie zabezpieczony. Trwa postępowanie, które ostatecznie odpowie na pytanie, jak było. - Ze wstępnych oględzin wiemy, że zgon spowodowany był przyduszeniem. Zanim to ostatecznie stwierdzimy, zostanie przeprowadzona sekcja zwłok, która wskaże dokładną przyczynę - mówi prokurator Malczewski.
Ustalenia prokuratury w sprawie zaniedbań na budowie potwierdza Państwowa Inspekcja Pracy z Bydgoszczy. - Nie ma wątpliwości, że prace były źle zabezpieczone - mówi Krzysztof Adamski z inspekcji pracy. - Sprawdzamy teraz, czy osoby, które zginęły, powinny w ogóle się tam znajdować, ponieważ nie posiadały one żadnych umów o pracę czy też o dzieło - tłumaczy inspektor i dodaje, że sprawa jest bardzo zawiła, ponieważ zlecenie wykonania wykopu było powierzone kilku firmom które zlecały to podwykonawcom.