Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie trzecie życia z Budopolem [zdjęcia, wideo]

Rozmawiała: Lucyna Talaśka-Klich [email protected] tel. 52 32 63 132 fot. archiwum Budopolu
Józef Gramza jest prezesem Budopolu od dwunastu lat!
Józef Gramza jest prezesem Budopolu od dwunastu lat!
- Andrzej Szwalbe przyszedł do firmy z tenorem, który śpiewem miał zachęcić do budowy opery- rozmowa z Józefem Gramzą, prezesem Przedsiębiorstwa Budowlano-Usługowego „Budopol” SA.

- Budopol obchodzi w tym roku 60-te „urodziny”. Ile lat przepracował pan w tej firmie?

- W Bydgoskim Przedsiębiorstwie Budownictwa Miejskiego - bo tak nazywało się kiedyś nasze przedsiębiorstwo - zacząłem pracować 42 lata temu. Miałem wtedy 19 lat i właśnie ukończyłem technikum budowlane.

- Pamięta pan swoją pierwszą budowę?

- Doskonale pamiętam, tym bardziej, że byłem pierwszym budowlańcem, który wchodził na teren budowy bydgoskiej opery. Znalazłem się w zespole odpowiedzialnym za prace przygotowawcze (ogrodzenie, zaplecze socjalne, drogi, wykopy). Było to lato 1973 roku.

Pamiętam też, że Andrzej Szwalbe, inicjator budowy opery (ówczesny dyrektor Filharmonii Pomorskiej), przyszedł kiedyś do naszej firmy, aby nas zachęcić do stawiania tego gmachu. Przyprowadził tenora, który na korytarzu zaśpiewał kilka utworów operowych. Wszyscy wyszli z pokojów, żeby zobaczyć, co się dzieje. Ja też myślałem, iż ktoś sobie żartuje. Albo że tak głośno włączył radio, zaraz dyrektor to usłyszy i zrobi drakę. A to był występ na żywo.

Photobucket

- Czy taka zachęta była potrzebna?

- To były inne czasy. Dziś firmy budowlane muszą zabiegać o nowe zlecenia, kontrakty, zmagać się z konkurencją w przetargach. Wtedy broniły się przed przejęciem nowych budów.

- Gdzie pana przeniesiono po przygotowaniu placu budowy opery?

- Na ulicę Grunwaldzką w Bydgoszczy, gdzie stawialiśmy zakłady garmażeryjne. Tam byłem już majstrem. Potem awansowałem i zostałem kierownikiem robót na budowie Akademii Techniczno-Rolniczej. Byłem też w zespole stawiającym na bydgoskich Kapuściskach bloki (przy ul. Baczyńskiego i Sandomierskiej) oraz zakładową stołówkę Zachemu. Nadzorowałem budowę pawilonu handlowo-usługowego oraz Ośrodka Rehabilitacji Zawodowej Niewidomych w Bydgoszczy.

W latach dziewięćdziesiątych minionego wieku wykonywaliśmy modernizację siedziby bydgoskiego szpitala im. Jurasza. To były trudne czasy, było dużo budów rozpoczętych jeszcze w latach siedemdziesiątych, brakowało materiałów i ludzi. Na najważniejszych budowach powoływano tak zwane „sztaby budowy” wybierając te do kontynuacji, a część z nich zamykając.

- Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych pracował pan też poza krajem. Wtedy w Polsce dużo się działo. Co pan zastał po powrocie?

- W Rydze pracowałem przez 2 lata i 7 miesięcy. Postawiliśmy tam budynek administracyjny korpusu inżynieryjno- technicznego (RAF) i odbudowaliśmy hotel Otto przy hotelu Ryga.

Wyjechałem z Polski będąc już pełnomocnikiem dyrektora do spraw eksportu, ale po powrocie do Polski we wrześniu 1991 roku, trudno mi się było znaleźć. Szalał kapitalizm. Co prawda ówczesny szef naszej firmy obiecał, że robota się dla mnie znajdzie, ale gdy wróciłem po urlopie, to dyrektor był już inny.

Photobucket

Gierek-szpital Lipno, 1979r

 

- I pracy nie było?

- Na szczęście była. Po kilku przygodach na mniejszych budowach zostałem zastępcą kierownika budowy Szpitala Onkologicznego w Bydgoszczy.

W 1994 roku znowu zaszły spore zmiany w firmie, bo Rada Pracownicza odwołała zarząd i zaproponowano mi stanowisko naczelnego inżyniera i dyrektora do spraw technicznych.

Konkurs na szefa wygrał Antoni Tokarczuk. Była pilna konieczność sprywatyzowania firmy i to w całości, ale załogi - z uwagi na duży majątek - nie było na to stać. Wybraliśmy Instaslexport SA z Warszawy i z pomocą ówczesnego wojewody, Wiesława Olszewskiego, udało się to w maju 1997 roku.

Gdy trzy lata później Antoni Tokarczuk został ministrem środowiska, mnie zaproponowano stanowisko prezesa. I kieruję firmą już od dwunastu lat!

- Przez sześć dekad wasza firma postawiła ponad dwa tysiące obiektów. A czy są inwestycje, do których wracacie?

- Do dzisiaj wracamy np. do szpitala onkologicznego, bo ciągle się on rozbudowuje, modernizuje.

Zresztą kiedyś inaczej projektowano takie obiekty. Zaplecza techniczne musiały być ogromne. Szpitale miały swoje warsztaty elektryczne i instalacyjne, a nawet stolarnie. Musiały być samowystarczalne. Dziś to nie jest potrzebne, więc tam gdzie miały być warsztaty, jest zainstalowany tomograf.

- To prawda, że możecie się pochwalić wspaniałym dorobkiem, ale nie wszystko zawsze szło zgodnie z planem...

- To prawda. W kość dostałem na przykład przy budowie banku BRE w Bydgoszczy. Ten nowoczesny „spichlerz” powstawał w bardzo krótkim czasie. Miał stanąć na palach wapienno-piaskowych, ale okazało się, że trzeba będzie wzmocnić konstrukcję palami betonowymi.

Straciliśmy na to trzy miesiące i sądziliśmy, że jeśli komplikacje były nie przez nas zawinione, to zleceniodawca wydłuży czas budowy. Niestety aneksu nie było i musieliśmy tam pracować na trzy zmiany. Okolicznym mieszkańcom przeszkadzał hałas, więc nocna zmiana przygotowywała tylko pracę, tym którzy przychodzili rano. No i jakoś się udało. Dzięki dobremu zespołowi.

Photobucket

 

- A gdzie budowaliście najdłużej?

- W Grudziądzu. Budowa tamtejszego szpitala miejskiego, która w 1986 roku była nam stawiana przez dyrektora jako wzorowo przygotowana pod względem zaplecza techniczno-socjalnego, trwała przez 25 lat. Ale nie ma w tym winy naszej firmy. Gdy inwestorowi brakowało pieniędzy, przerywano budowę.

- Wspomniał pan o tym, że zmieniło się podejście firm budowlanych do nowych zleceń. Dziś trzeba walczyć o nie w przetargach. O wygranej zwykle decyduje cena. Czy to dobrze?

- Źle. To mnie właśnie denerwuje, bo czasami pojawiają się ceny dumpingowe. A gdy przetarg wygra firma, która zaniżyła stawki, to potem liczy na aneksowanie umów, zmiany projektów... Tak nie powinno być!

Nie podoba mi się także to, że uczestnicy przetargów mają prawo „podpierać się” referencjami wystawionymi przez inne firmy. One mogą być mało wiarygodne! Sensowniejsze jest powoływanie się na doświadczenie przedsiębiorstwa, jego kadrę oraz potencjał ekonomiczno-techniczny. Tego nam nie brakuje!

- W Kujawsko-Pomorskiem, gdzie okiem sięgnąć, widać efekty waszej pracy. Czy patrząc na nie zastanawia się pan, co można było zrobić lepiej lub inaczej?

- Owszem. Na przykład szlag mnie trafia, że przy operze brakuje parkingów.

Za to przy Regionalnym Centrum Onkologii zaplanowano ich dużo i kiedyś wydawało się nam, że to przesada. Ale czas pokazał, iż projektanci mieli rację, bo centrum się rozbudowało a samochodów przybyło.

 

Photobucket

 J. Gramza, W. Pianko - Ryga, 1989r

 

Z historii przedsiębiorstwa

17 stycznia 1951 r. powstało Zjednoczenie Budownictwa Miejskiego w Bydgoszczy, które 1 lipca 1958 roku zmieniło nazwę na Bydgoskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Miejskiego. W 1979 roku nastąpiła kolejna zmiana nazwy na Przedsiębiorstwo Budowy Obiektów Użyteczności Publicznej „Budopol-Bydgoszcz” i podporządkowanie Zjednoczeniu (o tej samej nazwie) w Warszawie. W wyniku przekształcenia poprzez likwidację firmy państwowej i powołanie spółki prawa handlowego jego prawnym nastepcą zostało Przedsiębiorstwo Budowlano-Usługowe „Budopol” SA.

Firma wybudowała m.in.: Filharmonię Pomorską w Bydgoszczy, wieżowiec hotelu Marriott w Warszawie i Biuro Radcy Handlowego ZSRR, budynek Centrum Administracyjno-Konstrukcyjnego Fabryki Mikrobusów w Rydze, Urząd Wojewódzki w Bydgoszczy, hotel Brda, Szpital Wojewódzki im. Biziela, Regionalne Centrum Onkologii w Bydgoszczy, budynki Akademii Medycznej, Akademii Techniczno-Rolniczej i Wyższej Szkoły Pedagogicznej, oddziału Banku Zachodniego w Bydgoszczy, siedzibę BRE BANK SA O/Bydgoszcz, salon gier „Casino” w Bydgoszczy, szpitale miejskie w Lipnie, Inowrocławiu i Grudziądzu, hale widowiskowo-sportowe w Bydgoszczy oraz Inowrocławiu, i osiedla mieszkaniowe w Bydgoszczy (Kapuściska, Leśne, Ikara, Łuczniczki, Bartodzieje, Błonie i Wyżyny).

 Zobacz: 60 urodziny bydgoskiego Budopolu w pałacu w Ostromecku [zdjęcia]

oraz przemówienie Józefa Gramzy, prezesa Budopolu [wideo]

 

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska