
Ratownicy medyczni pracujący w chełmińskim szpitalu zostali wezwani do pacjenta z ul. Raszei w Chełmnie. Pogotowie dla mężczyzny wezwał członek rodziny. Tego, co ich tam spotkało, medycy na pewno się nie spodziewali.
- Pacjent, do którego udali się ratownicy medyczni, od początku ich wizyty był agresywny- mówi podkom. Tomasz Zieliński, oficer prasowy KPP w Chełmnie. - Mężczyzna zaatakował ich i dotkliwie pobił.
Ratownicy zostali pobici do nieprzytomności. Natomiast sprawca pobicia uciekł z domu. Służby zostały postawione na nogi. W Parku Słowackiego uciekiniera, wciąż bardzo agresywnego, namierzyli strażnicy miejscy z Chełmna. Tam został przez nich ujęty i obezwładniony. Na miejsce dotarli również policjanci. Po przyjeździe kolejnej załogi pogotowia - sprawca pobicia, narażenia zdrowia i życia ratowników medycznych, został odwieziony do szpitala psychiatrycznego.
Pobici ratownicy także trafili do szpitala - przewieziono ich do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu - na szpitalny oddział ratunkowy.
Skoro agresywny mężczyzna leczył się psychiatrycznie, stanowił zagrożenie dla innych osób, to dlaczego nie został umieszczony w zakładzie zamkniętym? Kto pozwolił mu funkcjonować w społeczeństwie, któremu zagrażał? A może przestał brać lekarstwa? Czy był pod wpływem środków psychoaktywnych? - takie pytania, które nasuwają się w pierwszej kolejności, pozostają na razie bez odpowiedzi.
- Wszczęte zostało postępowanie pod kątem naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy publicznych, ale mężczyzna nie usłyszał jeszcze zarzutów, ponieważ przebywa w szpitalu psychiatrycznym - podkreśla Tomasz Zieliński. - Czekamy na opinię lekarzy, co do stanu jest zdrowia i informacje o jego poczytalności. Nie wiadomo, kiedy poznamy kwalifikację prawną tego zdarzenia.
Dyrektor chełmińskiego szpitala przyznaje, że obaj pobici ratownicy są cały czas pod opieką medyczną.
- Ze szpitala w Toruniu zostali zwolnienie tego samego dnia, w którym tam trafili - wieczorem, jednak cały czas są pod opieką lekarzy specjalistów - mówi Marzanna Ossowska, dyrektor chełmińskiego szpitala. - Wrócili już do pracy. Z tego, co wiem, podczas tego zdarzenia próbowali się bronić, ale mężczyzna od początku pobudzony i wyjątkowo agresywny. Ratownicy medyczni są funkcjonariuszami publicznymi. To, co się wydarzyło - pobicie - jest straszne. Niestety, na co dzień wielu medyków spotyka się z agresją ze strony pacjentów, najczęściej jest to jednak agresja słowna. Zagrożenie i tego typu ryzyko jest wpisane w nasz zawód.
- Ten wydarzenie potwierdza, że nigdy nie wiadomo co może nas spotkać podczas służby - mówi Tomasz Zieliński. - Agresywny mężczyzna był nam już wcześniej znany. Może, gdyby dzwoniąca po pogotowie osoba powiedziała coś więcej o jego stanie zdrowia, to ratownikom przy tej wizycie u pacjenta asystowaliby policjanci.