Miesiąc temu pracownicy SP ZOZ-u alarmowali mieszkańców, za pośrednictwem Pomorskiej, o fatalnej sytuacji szpitala. Oddział położniczo-ginekologiczny miał zostać zawieszony 29 lutego, z powodu zbyt małej liczby porodów. Jak wskazywali pracownicy, wielokrotne przerwy w działalności oddziału były spowodowane brakiem lekarza neonatologa.
– Z tego powodu oddział położniczy stracił, według naszych informacji, ponad 1/4 dotychczasowej liczby porodów, na rzecz innych szpitali – pisali przedstawiciele oddziału. – Pacjentki najczęściej wybierały szpital w Brodnicy, ale również okoliczne oddziały w Sierpcu, Lipnie i Golubiu-Dobrzyniu oraz Toruniu.
Pracownikom trudno było zaakceptować możliwe zawieszenie, bo oddział położniczy spełnia wszystkie standardy unijne w zakresie położnictwa i ginekologii, zarówno w aparaturze medycznej (również dzięki wsparciu WOŚP), jak i kwalifikacji personelu.
Od tamtego czasu wiele się jednak zmieniło. Co najważniejsze, SP ZOZ zyskał nową dyrekcję. Szpitalem kieruje Anna Wilkanowska, a Marek Bruzdowicz jest odpowiedzialny za sprawy medyczne. I to właśnie nowi włodarze zdecydowali, że oddział położniczo-ginekologiczny nie zostanie zawieszony.
– Rzeczywiście, jeszcze przed objęciem przez nas funkcji była decyzja, że oddział zostanie zawieszony, jednak odwołaliśmy ten fakt – mówi Marek Bruzdowicz, dyrektor ds. medycznych. – Na dziś funkcjonuje i oddział położniczy i noworodkowy. Oczywiście cały czas monitorujemy sytuację. Po pierwszym kwartale, pod koniec kwietnia, będziemy wiedzieć jaka jest tendencja, jeśli chodzi o demografię. Jeśli niż demograficzny wciąż będzie się utrzymywał, każda porodówka w szpitalach o takim zasięgu jak nasz będzie miała problemy.
Do tematu wrócimy.
