Szadłowice to wieś w gminie Gniewkowo leżąca przy drodze krajowej prowadzącej z Inowrocławia do Torunia. Miejscowość ta ma już 785 lat.
Przemysław Stefański wiele lat mieszkał w Inowrocławiu. Zawsze coś ciągnęło go do Szadłowic, gdzie mieszkali jego dziadkowie. Spędzał u nich każdą wolną chwilę. W końcu w Szadłowicach osiadł na stałe.
Jest dyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy w Inowrocławiu i wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej w Gniewkowie. I choć nie jest historykiem z wykształcenia, historia jest jego wielką pasją. Szczególnie zainteresowała go bogata przeszłość Szadłowic. Przez 6 lat zbierał zdjęcia i dokumenty dotyczące swojej wsi. Przeprowadził setki rozmów, przeczytał dziesiątki książek, wiele godzin spędził w archiwach. W końcu napisał i wydał książkę pt. "Szadłowice. 785 lat na Kujawskiej Ziemi".
Przeczytaj także: PUP w Inowrocławiu
- Nie było moim celem, by napisać pracę historyczną. Nie jestem historykiem. To jest raczej opowieść o wsi. Dzięki przychylności kolegów i koleżanek z Rady Miejskiej oraz panu burmistrzowi ta publikacja jest rozdawana za darmo. Chcę, aby książka ta znalazła się przede wszystkim w każdym szadłowickim domu - opowiada.
Największym atutem tej książki są przepiękne fotografie wzbogacone opowieściami zasłyszanymi od zwykłych ludzi. Przedstawiają one mieszkańców Szadłowic przy pracach polowych, dopingujących kolarzy w trakcie Wyścigu Pokoju, przedwojennych uczniów pozujących boso do klasowego zdjęcia. Jest błogosławiony 7-letni Ignacy Posadzy razem z kozą i kotkiem. Jest zaprzęg w woły i kąpiel w kanale Parchańskim.
Przemysław Stefański szeroko opisał szadłowiczan, uczestników powstania styczniowego i wielkopolskiego. Dotarł również do niezwykłej historii dwóch mężczyzn, którzy razem walczyli w bitwie pod Verdun. Po II wojnie światowej ich dzieci pobrali się i założyli rodzinę. Zebrał również ciekawostki dotyczące Szadłowic (znalazł je m. in. w kronikach KGW i OSP). Dzięki nim mieszkańcy mogą dowiedzieć się, w którym gospodarstwie pojawił się pierwszy samochód czy motocykl.
Autor nie ukrywa, że jest zadowolony z efektu końcowego. Na tym jednak nie chce spocząć. - Żywię nadzieję, że jeszcze wiele dokumentów i zdjęć leży gdzieś w domach i czeka na odkrycie - wyznaje. Nie wyklucza, że wzbogacona o nie publikacja mogłaby powstać w 790. rocznicę urodzin jego ukochanej wsi.
Czytaj e-wydanie »