Zakład Gospodarki Komunalnej w Sępólnie Krajeńskim ostatecznie odstąpił od opcji budowy kotłowni gazowej. Instalacja termiczna spalania frakcji odpadów też nie powstanie – Sępólno jest za małym miastem, by spełnić warunki formalne i składać wniosek o dofinansowanie takiej inwestycji. Pozostaje budowa nowej kotłowni biomasowej, tak jak dotychczas opalanej słomą.
- Wstępnie przygotowywać się będziemy do opracowania projektu budowlanego i wszelkich pozwoleń. Oczekujemy środków pomocowych, jednak nie mamy za bardzo gdzie złożyć wniosku o dofinansowanie. Możemy wziąć pożyczkę, ale tak wielka inwestycja musi być poparta dotacją. Nie jesteśmy sami w stanie tego zrealizować – przyznaje dyrektor Dariusz Krakowiak.
Przypomnijmy, że budowa nowej kotłowni biomasowej to koszt około 20 mln zł. Budowa gazowej byłaby dwa razy tańsza, lecz droższa w eksploatacji.
Słoma była i będzie, choć droższa
Jeszcze w tym sezonie grzewczym zakład musi pracować na starej kotłowni biomasowej, której paliwem jest słoma. Dostarcza ona ciepło 4 000 mieszkańcom bloków na osiedlu Słowackiego i do budynków użyteczności publicznej oraz firm. Sępoleński zakład, w porównaniu do innych miast, jest w dobrej sytuacji – odbiorcy nie muszą się obawiać o sporo wyższe rachunki.
- Przez najbliższe dwa lata 2023-2024 jesteśmy bezpieczni. Mamy podpisana umowę wieloletnią na zakup i dostawę energii elektrycznej i z tego tytułu nie poniesiemy drastycznych kosztów wzrostu energii. W naszym przypadku byłby to w ciągu roku wzrost o około 2,5 mln zł, co przekładałoby się na podwyżki wody około 2 zł, a ścieków około 4 zł – wylicza Krakowiak.
Jak zapewnia dyrektor, odpowiednia ilość słomy jest zabezpieczona, jednak ceny słomy są nieporównywalnie wyższe od zeszłorocznych. Podwyżki nie są tak drastyczne jak w przypadku węgla, gazu czy pelletu.
- My jako spółka złożyliśmy wniosek o zwiększenie taryfy. Nasza podwyżka będzie oscylować wokół 20 -30 procent – dodaje dyrektor ZGK.
Na sesji Rady Miejskiej w Sępólnie Krajeńskim głos zabrał jeden z mieszkańców. Stwierdził, że plany zakładu co do dalszego używania słomy, nie rozwiążą problemu zalegania jej na ulicach.
- Będziemy jeszcze przez dłuższy czas widzieli, jak nasze ulice są zaśmiecane przez wożenie słomy. Proponuję radzie zobowiązać ZGK do odpowiedzialności za zaśmiecone ulice tą słomą Proponowałbym przy okazji wielkich pieniędzy wyskrobać mniejsze na urządzenie, które oczyści ulice – stwierdził.
Dyrektor ZGK odparł, że nie tylko jego zakład odpowiedzialny jest za zaśmiecanie miasta. Są też inne firmy, a winę głównie ponosi inny transport.
- Przykro mi, że widzicie tylko, że to ZGK przewozi słomę. My potrzebujemy ok. 4-5 tysięcy ton słomy rocznie. Z mojej wiedzy wynika, że do jednej z firm w mieście, trafia ok. 30 tysięcy ton słomy. Oprócz tego jeździ mnóstwo transportu w różne strony, nie tylko do naszej spółki. Wiem, że to uciążliwe, jesteśmy w stanie partycypować w kosztach, ale niech odpowiedzialność wezmą wszyscy – wyjaśnia Dariusz Krakowiak.
Dodajmy, że ubiegły rok spółka zamknęła dodatnim wynikiem finansowym. Jej zysk wyniósł 130 tysięcy złotych.
