
Planami rządu, zakładającymi, że od nowego roku państwowe instytucje, w tym m.in. szkoły nie będą mogły prowadzić gospodarstw pomocniczych na dotychczasowych zasadach przerażony jest m.in. Wojciech Rudziński, dyrektor Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Kowalu. - Nasze gospodarstwo pomocnicze, jak wszystkie w szkołach podległych ministerstwu rolnictwa działa na własnym rachunku - wyjaśnia.
Polega to na tym, że grunty orne i warsztaty, które są wykorzystywane do nauki zawodu mają swój budżet. Zgromadzone na koncie pieniądze przeznaczane są na pokrywanie kosztów związanych z funkcjonowaniem tych gospodarstw. W przypadku gruntów rolnych - na zakup nawozów, środków ochrony roślin na pola. Uzyskane dzięki sprzedaży plonów dochody przeznaczane są na inwestycje, na przykład w maszyny.
Natomiast szkolne warsztaty, oprócz tego, że służą uczniom do nauki zawodu, często oferują różnego rodzaju usługi. Czerpią z tego dodatkowy dochód, który potem przeznaczany jest na ich modernizację i zakup nowego sprzętu.
- W ogóle nie wyobrażam sobie, jak mamy uczyć naszych uczniów zasad gospodarności, jeśli ministerstwo finansów wcieli w życie te plany- mówi W. Rudziński.
Dyrektor zwraca uwagę, że gdy szkoły będą musiały przekazywać wypracowane przez gospodarstwa dochody, nie będzie im się opłacało inwestować. Bo, jak mówi, gdy zysk z uprawy pól zasila szkolny budżet warto wydać więcej na to, by plon był większy.
Zmian przepisów obawiają się również szkoły rolnicze podległe starostwu powiatowemu. One nie prowadzą gospodarstw pomocniczych, ale mają tzw. rachunki dochodów własnych. Rządowe plany również zakładają ich likwidację. - wypracowane dzięki uprawie ziemi dochody musielibyśmy przekazywać do starostwa powiatowego- wyjaśnia Grażyna Wilińska.
Dyrektorzy mają nadzieję, ze pieniądze będą z powrotem przekazywane na konta ich szkół. Podkreślają, ze bez nich nie wyobrażają sobie prowadzenia warsztatów i organizowania praktyk.
Kazimierz Kaca, wicestarosta zapewnia, że nawet jeśli dojdzie do zmiany przepisów, podległe starostwu szkoły na tym nie stracą. - Na pewno te pieniądze będą im w całości przekazywane- mówi.
Takiej pewności nie mają jednak szkoły prowadzone przez ministerstwo. Dlatego Zespół Szkół w Kowalu przystąpił do stowarzyszenia, które powołały placówki oświatowe podległe ministerstwu. Razem będą walczyć o wyłączenie ich z tej nowej ustawy o gospodarstwach pomocniczych. Dyrektorzy wciąż mają nadzieję, że jednak się uda.



