Dzierżawca, który według mieszkańców powiatu wąbrzeskiego zaorał drogę tłumaczy nam, że ją wyrównał, bo chce uregulować kwestie prawne
Dzierżawca, który według państwa Ciechackich zaorał drogę, czyli pan Zbigniew Dembowski przekazał nam, że drogi nie zaorał, bo jej tam nie ma zgodnie z zapisami w księgach wieczystych. Wyrównał natomiast miejsce, po którym jeździła kiedyś do swojego domu letniskowego Lidia Gerc. Jak podkreśla, w ostatnim czasie, i to od wielu miesięcy, droga była nieprzejezdna, rozjechana, dlatego ją wyrównał, bo trzeba było to zrobić. Zbigniew Dembowski rozważał także gruzowanie tej drogi, ale właściciel ziemi, którą dzierżawi nie wyraził na to zgody. Rolnik z Wielkich Radowisk podkreśla, że drogi nie orał, bo nawet nie ma pługa.
Zapytaliśmy zatem, czy kontaktował się z Lidią Gerc i państwem Ciechackimi, którzy prawdopodobnie będą musieli udostępnić swoją działkę, aby Lidia Gerc mogła przejeżdżać do swojego domu letniskowego. Podkreślmy bowiem, że z uwagi na "wyrównanie" drogi znajdującej się wcześniej na polu, Lidia Gerc nie może przejechać do swojego domu, o czym pisaliśmy tutaj. Jak mówi nam Zbigniew Dembowski, rozmawiał wcześniej, kilka miesięcy temu, z państwem Ciechackimi, jednak bezskutecznie, bo za 150 metrów kwadratowych ziemi (dwumetrowy dojazd do posesji Lidii Gerc) chcieli aż 300 tys. zł. Jak podkreśla Zbigniew Dembowski, gdyby się dogadali, wystarczyłaby droga o szerokości 2 metrów, ale w tej sytuacji będzie musiała mieć zgodnie z prawem więcej. Co więcej, Zbigniew Dembowski podkreśla, że mógłby zapłacić państwu Ciechackim za udostępnienie drogi, a nawet zaoferował, że zapłaci, ale za przejazd przez pole nie przy ich domu, a na końcu ich działki, w najdalej odsuniętym od domu miejscu. Chciał, żeby było to uregulowane notarialnie. Z uwagi jednak na zbyt wysokie oczekiwania finansowe państwa Ciechackich, nie doszli do porozumienia.
Tuż przed "wyrównaniem" pola ani Zbigniew Dembowski, ani Lidia Gerc nie rozmawiali z państwem Ciechackimi, aby ich poinformować, że Lidia Gerc nie będzie miała możliwości przejazdu po wyznaczonej na polu drodze, której tak naprawdę w świetle prawa nie ma. Nie ma jej ani w księgach wieczystych, ani nie było w ostatnim czasie możliwości przejazdu przez tę drogę, bo była tak rozjechana.
- Na pewnym etapie ktoś zawinił, bo nie została wytyczona droga do gospodarstwa. Moim celem było uregulowanie kwestii prawnych
- podkreśla rolnik Zbigniew Dembowski i dodaje, że chciał, aby nową drogą, która prowadziłaby do gospodarstwa pani Lidii Gerc ktoś się zajął, np. odśnieżając ją zimą.
Zbigniew Dembowski zwraca uwagę, że aby rozwiązać ten problem Lidia Gerc złoży teraz z pewnością wniosek do sądu o wyznaczenie drogi koniecznej, która będzie szersza niż dwa metry, o które wnioskowano pierwotnie do państwa Ciechackich, bo droga musi być wyznaczona, a w przypadku braku porozumienia między sąsiadami, będzie musiała być wyznaczona sądowo. Zbigniew Dembowski mówi nam, że nie straszył sądem państwa Ciechackich, ale podkreślił, że będzie wniosek i sprawa trafi do sądu. Dla Zbigniewa Dembowskiego ważne było uregulowanie, którędy ma jeździć Lidia Gerc, dlatego też poinformował urzędników z gminy Dębowa Łąka, że Lidia Gerc nie ma dojazdu, ponieważ na urzędnikach spoczywa dbanie, aby był dojazd do każdej posesji. Jak podkreśla, urzędnicy gminni zostali wygonieni przez państwo Ciechackich po tym, gdy poinformowali, jak zgodnie z przepisami powinna zostać rozwiązana ta sytuacja.
