Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziki rządzą w Lubostroniu - atakują ludzi, chodzą chodnikami

iwo
Dziki na polach
Dziki na polach Fot. nadesłane
W Lubostroniu grasuje w białe dni wataha dzików. Wchodzą na tereny prywatnych posesji. Atakują ludzi i psy chroniące domy. Powiadomiłem wszystkich "świętych". Spisali i dalej jest totalna niemoc! - napisał do "Pomorskiej" mieszkaniec wsi.
Dziki rządzą w Lubostroniu - atakują ludzi, chodzą chodnikami
fot. nadesłane

(fot. fot. nadesłane)

Ów człowiek tak komentuje sprawę: - Wszyscy czekają, aż ktoś zostanie kaleką, by wtedy pytać, dlaczego do tego doszło?!
Pan Krzysztof powiadomił o zagrożeniu policję. - Byli dwa dni pod rząd - opowiada. - Spisali notatki. Wysłał też pismo do Urzędu Miejskiego w Łabiszynie. Powiedział o sprawie w nadleśnictwie i związku łowieckim.

- Wszyscy tylko obiecują, że wyślą pisma Bóg wie gdzie...

Skontaktowaliśmy się w Jackiem Idzim Kaczmarkiem, burmistrzem Łabiszyna. W końcu to mieszkańcy jego gminy spotykają się przy domach, oko w oko, z dzikami.

- Wiem, znam temat. Jako lubostronianin mam te dziki na co dzień - odpowiedział. I zaraz przyznał: - Skarga dotarła do urzędu w miniony piątek. To świeży temat. Jesteśmy w trakcie jego rozpracowywania.
- To myśliwi winni trzymać w ryzach te dziki - przyznał Kaczmarek. - Wystąpiliśmy do związku łowieckiego. To teren działania Koła "Złoty Róg" z Bydgoszczy.

Co jest powodem, że te dziki zaczęły w ostatnim czasie wychodzić z lasu?

Więcej informacji ze Żnina i okolic znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/znin

- One były przez ostatnie lata bardzo mocno rozpieszczane przez ludzi - twierdzi burmistrz. - Na drodze z Lubostronia do Pturka były dokarmiane. Szczególnie w okresie letnim, gdy turyści przyjeżdżali do pałacu. Teraz takiego ruchu nie ma i to mogło doprowadzić do sytuacji, że mając ograniczone "dostawy" pożywienia, zaczęły szukać go poza lasem, blisko ludzi.

Las przy drodze do Pturka jest ogrodzony siatką. Faktycznie nierzadko zatrzymują się tu samochody osobowe. Całe rodziny, szczególnie z małymi dziećmi, podchodzą do tej siatki. Tatusiowie pstrykają zdjęcia, a inni rzucają coś dzikom do zjedzenia. Żeby przyszły bliżej, a fotka była atrakcyjniejsza.
- To nie jest teren zupełnie ogrodzony - opowiada Jacek Kaczmarek. - A tak co niektórzy turyści pewnie myślą. Od drugiej strony lasu dziki mogą spokojnie się wydostać. I właśnie teraz tego doświadczamy.
Burmistrz mówi, że sam niejednokrotnie spotkał się z dzikami oko w oko. Czy w takich sytuacjach łabiszyński włodarz truchleje? - zapytaliśmy.
- Jechałem ostatnio samochodem. Miałem je przy drzwiach. Innym razem motocyklem - właściwie w sąsiedztwie dzików - opowiada, dodając: - One nie są agresywne. Bardziej niszczące. Chociaż nie wiadomo, jak by się zachowały w sytuacji ekstremalnej. Dlatego oczywiście podjęliśmy działania, żeby sprawę uporządkować.

Co zrobią znawcy tematu z watahą dzików? - Może stałe punkty dokarmiania, żeby w tym lesie je zatrzymać? - zastanawia się burmistrz.
Poprosiliśmy o wypowiedź łowczego Koła "Złoty Róg" Henryka Pinkowskiego: - Mamy związane ręce. Teraz to już jest sprawa publiczna. Nie chcemy, żeby się skończyło tak, jak z tym łosiem we Wrocławiu. Tam myśliwy zastrzelił zwierzę w parku. I była wielka afera.

Łowczy podaje taką wersję: - Te lubostrońskie dziki były wyhodowane w ogrodzeniu, w ośrodku łowieckim, a później gdzieś wypuszczone. Cztery lochy utworzyły - po naszemu - chmarę i po kilku latach wróciły. Bo dziki mają doskonałą pamięć. Obecnie jest z nimi kilkanaście warchlaków. Chodzą między ludźmi, są natrętne.

- A my - mówi Pinkowski - mamy związane ręce. Teren wsi jest wyłączony z obwodu łowieckiego. Nie możemy strzelać ani na terenie wsi, ani w mieście! Byłem ostatnio w Lubostroniu. Przez okno samochodu mogłem jednego dotknąć. Szły sobie chodnikiem. Jak psy.

- One tu sobie żyją jak pączki w maśle. W trawie znalazłem hałdę kukurydzy. I jeszcze przez ludzi są dokarmiane. A jakie bezczelne są! Ostatnio psa wygoniły z podwórza.
- Sytuacja jest trudna - mówi łowczy. I przyznaje, że trzeba by je odłowić i zutylizować. Ale to teraz nie problem myśliwych. Urzędowo jest to sprawa starostwa jako przedstawiciela skarbu państwa w terenie. My możemy pomóc. Ale nie działać samodzielnie. Bo teraz nie mamy takiej mocy prawnej. Zwierzyna z stanie wolnym jest własnością skarbu państwa - podkreślił przedstawiciel Koła "Złoty Róg".

Dziki niszczą pola uprawne
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska